Niedzielna impreza w Wieliczce już na dobre wpisała się w krajobraz sportów motorowych nad Wisłą. Szósta edycja została wzbogacona o sobotni wieczorny prolog, który wygrali Wojciech Chuchała i Kamil Heller. Kolekcja nagród duetu ekipy Subaru rozrosła się o wspaniałe puchary, ufundowane przez Burmistrza Wieliczki.
Również w sobotę, tyle że w Łapanowie, rodzinnej miejscowości Janusza Kuliga, rozegrano zawody amatorów. Trasę składającą się z czterech prób najszybciej pokonali Wojciech Wilk i Michał Bachula (mitsubishi lancer). Kolejne miejsca zajęły załogi Mateusz Sutor/Oskar Langner oraz Rafał Wiciński/Piotr Baryła (obie w subaru imprezach).
Padający w niedzielę deszcz nieco wystraszył kibiców, ale i tak mimo niesprzyjającej aury wzdłuż odcinka specjalnego wytyczonego ulicami Wieliczki zobaczyć można było wielotysięczne tłumy. Opady ustały tuż przed pierwszym przejazdem, w przerwie wyszło słońce, a drugi przejazd odbył się już na względnie suchej nawierzchni.
2,5-kilometrową trasę w obu przejazdach najszybciej pokonał Rafał Grzesiński. Kielczanin, startujący w wyścigach górskich, po zsumowaniu dwóch czasów o 5 sekund wyprzedził Mariusza Steca, o osiem Wojciecha Chuchałę. - Było super - mówił na mecie Rafał Grzesiński. - Chyba widać po wyniku. Bardzo się cieszę. Rewelacja! Wczoraj nie było nas na prologu bo uznałem, że na jeden kilometr to bez sensu jechać. Przyjechaliśmy dopiero dzisiaj. A może wczoraj też by się udało wygrać i wtedy byśmy zaliczyli dwa zwycięstwa. To by było coś!
- Świetna zabawa - Mariusz Stec. - No cóż, to zbyt krótkie próby, jeden błąd powoduje stratę nie do odrobienia. Tak jak Rafał, również i ja robiłem parę podejść, żeby wygrać tu w Wieliczce. Tak więc też mu się to należy - podsumował weekendowy memoriał mieszkaniec Lublina.
W klasie 2 triumfowali Jan Chmielewski i Grzegorz Borowiczka (citroen DS3 R3), a w 1 wygrali Grzegorz Świątecki z Maciejem Miklaszewskim (citroen C2 VTS).
Wielickie zawody, organizowane dzięki ogromnej przychylności lokalnych władz, poświęcone są pamięci dwóch znakomitych, tragicznie zmarłych kierowców. Marian Bublewicz (1950-1993), odnoszący sukcesy w latach 80-tych ubiegłego wieku, zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku na odcinku Rajdu Zimowego w Złotym Stoku. Janusz Kulig (1969-2004) zginął pod kołami pociągu na strzeżonym przejeździe kolejowym w Rzezawie, pod Bochnią. Obaj odnosili wielkie sukcesy, obaj bawili kibiców wspaniałą jazdą i obaj, dzięki między innymi Memoriałowi, pozostaną w ich pamięci, a dla wielu będą sportowymi idolami.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!