Belgia – Serbia 2:3 (22:25, 25:16, 21:25, 25:23, 12:15)
Belgia: Klinkenberg, Verhees, Vandevoorde, Van Walle, Valkiers, Baetens, Ribbens (libero) raz Cosemans, Lecat, Van De Velde.
Serbia: U. Kovacević, Ivović, Luburić, Brjdović, Lisinac, Krsmanović, Majstorović (libero) oraz Katić, Jakovljević, Podrascanin, Jovović.
Udział w krakowskim turnieju Belgowie zaczęli od „przygody”. Osoba z ich sztabu odpowiedzialna za dostarczenie koszulek zapomniała ich zabrać z hotelu, przez co mecz rozpoczął się z 15-minutowym opóźnieniem. To wcale nie wpłynęło źle na grę tej drużyny – objęła prowadzenie 5:0!
Serbowie szybko się ogarnęli, po asie Lisinaca było już tylko 5:4, a wkrótce remis. Gra się wyrównała, stopniowo inicjatywę zaczęła przejmować ekipa z Bałkanów. Po tym jak Krsmanović przebił przechodzącą piłkę, było 12:14. Faworyci pilnowali nieznacznego prowadzenia (1-2 pkt). Kluczowa w końcówce okazała się atomowa zagrywka Luburicia, po której Belgowie z trudem wyprowadzili atak, ale Baetens, mając przed sobą potrójny blok, nie bardzo wiedział, co ma zrobić. Serbowie odskoczyli na 19:22 i szansy nie zmarnowali, wygrywając do 22.
Zobacz także. Antiga: Idealna forma będzie za dziesięć dni [WIDEO]
Drugiego seta Belgowie również zaczęli z przytupem, prowadzili 6:1, później 11:3 i dużą przewagę utrzymywali (16:8 na drugiej przerwie technicznej). Serbowie nie wyglądali na zainteresowanych walką w tej partii. Nawet jak zdobyli punkt, to nie cieszyli się za bardzo...
W trzecim secie wyrównana walka trwała do stanu 19:19. W kolejnej akcji Belgowie się zagapili w obronie, po chwili Luburić na prawym skrzydle skutecznie obił ich blok, a następnie Van Walle posłał piłkę w aut i było 19:22. Partię na korzyść Serbów zakończył obchodzący w dniu meczu 24. urodziny Lisinac (po meczu dostał od organizatorów upominek, a publiczność odśpiewała mu "Sto lat").
W czwartym secie kluczowy był fragment od 8:9 do 13:9 dla Belgów. Ta przewaga skurczyła się w końcówce do punktu. Przy stanie 22:21 i 23:22 Serbowie mieli piłkę po swojej stronie, ale nie wykorzystali okazji. Belgowie spożytkowali już pierwszego setbola, bowiem atakujący z „krótkiej” Van De Voorde obił blok (25:23).
W tie-breaku faworyzowani Serbowie zrobili swoje. Od stanu 4:4 wygrali trzy kolejne akcje i odskoczyli rywalom. Tylko na chwilę, bo gdy na tablicy wyników wyświetlił się rezultat 9:10, trener Nikola Grbić musiał prosić o czas. Nie pomogło, po chwili był remis. Ostatecznie jednak to Serbowie się cieszyli. Przy stanie 12:13 Van De Voorde zaatakował w aut, a następnie Belgowie nadziali się na blok i mecz się skończył.
Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o siatkówce