Trzy małe rzeczki przy wysokim stanie wód mogą zagrozić m.in. osiedlom przy ul. Celarowskiej
i mieszkańcom Woli Justowskiej.
- Wystarczy, że płynące rzeką śmieci utworzą zator, a woda wyleje na okolicę - podkreśla Andrzej Hawranek, przewodniczący Rady Dzielnicy VII (Zwierzyniec). - U nas w wale przeciwpowodziowym Białuchy rosną drzewa. Zator może utworzyć się momentalnie i strach pomyśleć, co się wtedy stanie - mówi Dominik Jaśkowiec, szef Dzielnicy III (Prądnik Czerwony).
Za sprzątanie koryta rzecznego ze śmieci, które mogą utrudniać spływ w czasie powodzi odpowiedzialny jest Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Wciąż jednak tłumaczy się brakiem pieniędzy na ten cel.
- Mamy 3,6 tys. km rzek i ponad tysiąc km wałów do zabezpieczenia. Nie jesteśmy w stanie monitorować każdego koryta - tłumaczy Adam Cebula, wicedyrektor MZMiUW. Dodaje, że jego inspektorzy przeglądają rzeki dwa razy w roku. - Gdy widzimy zagrożenie, usuwamy zator
- podkreśla.
Zdaniem radnych, to za mało. Co roku, oni sami wraz z mieszkańcami doraźnie czyszczą koryto. Robi to też Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, choć to nie należy do ich obowiązków.
- Bez przerwy dzwonią do nas ludzie z informacją o nielegalnych wysypiskach, które blokują koryto. Wczoraj nowy śmietnik wykryliśmy na Rudawie - zauważa szef ZIKiT Joanna Niedziałkowska.
Ostatnio jej służby usuwały z Rudawy starą lodówkę.
- Przecież ludzie mogli się z tym zwrócić do nas! Zresztą, od kilku miesięcy nie było żadnych monitów w sprawie zanieczyszczenia Rudawy - ripostuje Adam Cebula. Dodaje, że budżet jego jednostki jest bardzo ograniczony i pozwala na pokrycie 10 - 15 proc. niezbędnych prac.
- Potrzebujemy ok. 85 mln zł rocznie, dostajemy jedną dziesiątą tej sumy.
ZIKiT usuwać śmieci może i to za dużo mniejsze pieniądze. - W ubiegłym roku na czyszczenie koryt trzech rzek wydaliśmy 200 tys. zł - wylicza Niedziałkowska.
Problem może się nasilić, bo według naszych informacji, lokalne rzeki mają przejąć jednostki gminne, czyli ZIKiT. Tyle, że bez pieniędzy płynących z ministerialnej kasy.
Czy marszałek, któremu podlega MZMiUW nie może wyasygnować więcej pieniędzy na czyszczenie rzek? - Nie. Mogę zdyscyplinować pracowników zarządu melioracji, by lepiej wykorzystali środki.
Chyba brak jest w tej jednostce pedanterii przy organizacji pracy - twierdzi wicemarszałek Małopolski Wojciech Kozak. Zaprzecza jednak, że gminy przejmą sprzątanie koryta rzek.
Urzędnicy zarządu melioracji nie widzą natomiast wyjścia z impasu śmieciowego. Po naszej interwencji obiecali przejść się brzegami Rudawy wraz z radnymi, by zobaczyć skalę zanieczyszczeń.
- Poleciłem wysłać tam swoich inspektorów - zapewnia Cebula.