https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasto zagrożone przez zatkane rzeki

Marta Paluch
Tak prezentuje się kanał w starym korycie Rudawy. Na dokładne sprzątanie brzegów rzeki brakuje pieniędzy
Tak prezentuje się kanał w starym korycie Rudawy. Na dokładne sprzątanie brzegów rzeki brakuje pieniędzy Ludwik Kostuś
Radni ze Zwierzyńca, Prądnika Czerwonego i Bronowic alarmują - jeśli krakowskie rzeki nie będą czyszczone, wiele osiedli może zostać zalanych. Co roku wiosną i jesienią w Rudawie, Białusze i Drwinie sterty śmieci blokują przepływ wody. Niestety, odpowiedzialne za sprzątanie koryta służby rozkładają ręce tłumacząc się brakiem pieniędzy.

Trzy małe rzeczki przy wysokim stanie wód mogą zagrozić m.in. osiedlom przy ul. Celarowskiej
i mieszkańcom Woli Justowskiej.

- Wystarczy, że płynące rzeką śmieci utworzą zator, a woda wyleje na okolicę - podkreśla Andrzej Hawranek, przewodniczący Rady Dzielnicy VII (Zwierzyniec). - U nas w wale przeciwpowodziowym Białuchy rosną drzewa. Zator może utworzyć się momentalnie i strach pomyśleć, co się wtedy stanie - mówi Dominik Jaśkowiec, szef Dzielnicy III (Prądnik Czerwony).

Za sprzątanie koryta rzecznego ze śmieci, które mogą utrudniać spływ w czasie powodzi odpowiedzialny jest Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Wciąż jednak tłumaczy się brakiem pieniędzy na ten cel.

- Mamy 3,6 tys. km rzek i ponad tysiąc km wałów do zabezpieczenia. Nie jesteśmy w stanie monitorować każdego koryta - tłumaczy Adam Cebula, wicedyrektor MZMiUW. Dodaje, że jego inspektorzy przeglądają rzeki dwa razy w roku. - Gdy widzimy zagrożenie, usuwamy zator
- podkreśla.

Zdaniem radnych, to za mało. Co roku, oni sami wraz z mieszkańcami doraźnie czyszczą koryto. Robi to też Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, choć to nie należy do ich obowiązków.

- Bez przerwy dzwonią do nas ludzie z informacją o nielegalnych wysypiskach, które blokują koryto. Wczoraj nowy śmietnik wykryliśmy na Rudawie - zauważa szef ZIKiT Joanna Niedziałkowska.
Ostatnio jej służby usuwały z Rudawy starą lodówkę.

- Przecież ludzie mogli się z tym zwrócić do nas! Zresztą, od kilku miesięcy nie było żadnych monitów w sprawie zanieczyszczenia Rudawy - ripostuje Adam Cebula. Dodaje, że budżet jego jednostki jest bardzo ograniczony i pozwala na pokrycie 10 - 15 proc. niezbędnych prac.

- Potrzebujemy ok. 85 mln zł rocznie, dostajemy jedną dziesiątą tej sumy.

ZIKiT usuwać śmieci może i to za dużo mniejsze pieniądze. - W ubiegłym roku na czyszczenie koryt trzech rzek wydaliśmy 200 tys. zł - wylicza Niedziałkowska.

Problem może się nasilić, bo według naszych informacji, lokalne rzeki mają przejąć jednostki gminne, czyli ZIKiT. Tyle, że bez pieniędzy płynących z ministerialnej kasy.

Czy marszałek, któremu podlega MZMiUW nie może wyasygnować więcej pieniędzy na czyszczenie rzek? - Nie. Mogę zdyscyplinować pracowników zarządu melioracji, by lepiej wykorzystali środki.

Chyba brak jest w tej jednostce pedanterii przy organizacji pracy - twierdzi wicemarszałek Małopolski Wojciech Kozak. Zaprzecza jednak, że gminy przejmą sprzątanie koryta rzek.

Urzędnicy zarządu melioracji nie widzą natomiast wyjścia z impasu śmieciowego. Po naszej interwencji obiecali przejść się brzegami Rudawy wraz z radnymi, by zobaczyć skalę zanieczyszczeń.

- Poleciłem wysłać tam swoich inspektorów - zapewnia Cebula.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska