Były rosyjski premier mówi, że Putin chce zaanektować okupowane tereny Ukrainy w pseudo referendach i nazwać je własnym terytorium, po czym zagroził, że użyje broni jądrowej do jego obrony.
- Ale wątpię, by Putin użył broni jądrowej, bo zdaje sobie sprawę, że dla zachodnich przywódców charakter wojny nie ulegnie zmianie - wyjaśnia Michaił Kasjanow.
Kreml zarządził mobilizację rezerwistów i zorganizował referenda na okupowanych terenach Ukrainy, które mają się rozpocząć w piątek. Mieszkańcy zostaną zapytani, czy chcą stać się częścią Rosji w obwodach ługańskim, donieckim, chersońskim i zaporoskim. Głosowanie, które z pewnością pójdzie po myśli Moskwy oznacza, że Rosja wchłonęłaby te ziemie w przyszłym tygodniu.
Zdaniem Kasjanowa, częściowa mobilizacja jest jednym z najbardziej ryzykownych posunięć wewnętrznych w ciągu dwóch dekad władzy Putina. Dodaje, że to, w połączeniu z ogromnymi stratami armii rosyjskiej, może doprowadzić do upadku obecnego prezydenta. Czuję, że do końca roku będzie zupełnie inna sytuacja i dziś Putin zapowiadając mobilizację, rozpoczął schyłek swej ery.
- Potencjał armii ukraińskiej będzie rósł i będą mieli przewagę na froncie, co doprowadzi do zmiany sytuacji i, jak sądzę, do upadku reżimu Putina - dodał były premier.
Niektórzy postrzegają dążenie Putina do aneksji ukraińskiego terytorium wraz z mobilizacją i groźbą użycia broni jądrowej jako ostatnią próbę zmuszenia Kijowa i jej sojuszników do zaakceptowania obecnego status quo po ukraińskiej kontrofensywie na początku tego miesiąca.
dś
