Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między polityką i sportem

Bp Tadeusz Pieronek
Bp Tadeusz Pieronek
Bp Tadeusz Pieronek fot. archiwum
Dla starszych osób, zbliżających się do osiemdziesiątki, te dwie dziedziny, w które angażują się ludzie od najdawniejszych czasów, a mianowicie polityka i sport, uchodziły za bardzo różniące się od siebie. Ale kto wie, czy nie jest to przekonanie fałszywe, chociażby dlatego, że polityka zawsze wykorzystywała sport dla swoich celów, zaś sport, może nie zawsze, ale jednak często służył celom politycznym.

By się o tym przekonać, wystarczy odwołać się do nieodległej przeszłości, w której zwycięstwo sportowe, zwłaszcza na arenach międzynarodowych, było traktowane jako dowód wyższości jednego państwa nad innym, a nawet jako potwierdzenie słuszności systemu władzy kraju, z którego pochodzili zwyciężający zawodnicy. Pamiętamy przecież z czasów PRL, jak były odbierane mecze, wszelakie, ale zwłaszcza w piłce nożnej czy w popularnym wówczas hokeju i ile radości przynosiły kibicom z państw satelitarnych zwycięstwa nad drużynami państwowych hegemonów, które czasem się zdarzały.

Coś z tego rodzaju ocen zostało do dziś, także w państwach demokratycznych, sobie równych, uważających każdego za potencjalnego zwycięzcę. Dzisiejsza radość z wygranej nie zawiera już tak wielkiego ładunku emocjonalnego jak dawniej, ponieważ zniknęły przyczyny wzajemnej niechęci, wypływające ze świadomości pana i niewolnika, a pozostały tylko racje narodowościowe i ambicjonalne. Wydaje się, że można i powinniśmy wierzyć w to, że istnieje jakaś idealna polityka i jakiś idealny sport, podobnie, jak powinniśmy wierzyć, że istnieje jakiś ideał człowieczeństwa. Taka wiara jest potrzebna po to, byśmy mieli świadomość, jak daleko odchodzimy czasem od normy, uprawiamy złą politykę i jakie są zasady, których przekraczanie sprawia, że nie mamy już do czynienia z prawdziwym sportem.

Można chyba sądzić, że właściwie prowadzona polityka, czyli dbanie władzy o dobro wspólne w granicach roztropności, a także zmagania sportowe prowadzone zgodnie z zasadą uczciwej rywalizacji, nie powinny budzić ani szczególnych emocji, ani obaw, że może z tego wyniknąć jakieś zło. Ono się pojawia wówczas, kiedy te dwie sfery działania zaczynają same źle funkcjonować i wchodzą w patologiczne uzależnienie od siebie.

Cóż to za polityka, która promuje się wynikami sportowymi? Owszem, politycy powinni wspierać sport, zwłaszcza ten dostępny dla wszystkich, tworząc dogodne warunki uprawiania rozmaitych jego dziedzin. Powinni też zadbać o rozwój sportów wyczynowych, ale z tego powodu nie mogą sobie przypisywać specjalnych zasług, bo robią to, co jest ich obowiązkiem, zaś zwycięstwo jest zawsze owocem wysiłku zawodnika, a nie polityków. Sportowcy mają tu trudną rolę. Bo niewątpliwie chcieliby być najlepsi, ale jeżeli wkładają najwyższy wysiłek w to, by takimi być nie dlatego, że realizują w ten sposób swoje aspiracje sportowe, lecz raczej oczekiwania polityków, to, niestety, ich zwycięstwo traci czystość osiągnięcia sportowego, a staje się zwykłym towarem na sprzedaż. To może wielkie uproszczenie, jednak wydaje się, że rysuje poważny problem dzisiejszego sportu, który stał się przede wszystkim wielkim graczem ogromnych finansów, którymi nie może nie być zainteresowana polityka. Właśnie na styku niesamowitych dochodów ze sportu i władztwa państwa nad wszystkim co przynosi dochód, powstaje pytanie, czy rzeczywiście sport, zwłaszcza ten dla mas, spektakularny, powinien być wolny od wpływów politycznych, czy raczej być pod nadzorem państwa?

Byłoby lepiej, gdyby ta sfera finansów podlegała dokładnej kontroli i była zobowiązana do świadczenia większych sum na dobro wspólne. To prawda, że zawodnicy w sferze międzynarodowej, ale nie tylko oni, są wynagradzani niewspółmiernie w stosunku do osób zatrudnionych w odpowiedzialnych sektorach. Jeśli sportowiec może zarobić 200 czy 500 tys. euro miesięcznie, to jak się to ma do sprawiedliwości, biorąc pod uwagę, że setki tysięcy osób, po dziesiątkach lat często niewolniczej pracy, otrzymują emeryturę w wysokości 800 złotych?

To naiwne pytanie, bo odpowiedź jest zawsze taka sama. Płaci się za to, co ludzie kupią. Wielu jest skłonnych wydać więcej za wstęp na mecz czy imprezę rozrywkową, niż opłacić lekarstwa potrzebne do ratowania życia, nawet swoich najbliższych. Jeżeli my sami nie jesteśmy zdolni wyczuć tego co jest ważniejsze, to nie rośćmy pretensji do państwa, że wyciska wszelkie profity z atrakcyjnej działalności sportowców. Czy takie rozumowanie jest dobre? To już zupełnie inna sprawa.

Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie

Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska