Jak się okazuje, ten gatunek gadów jest inwazyjny - może zagrażać naszej faunie i florze.
Skąd wzięły się amerykańskie żółwie w miejskich akwenach? To wynik bezmyślności tzw. miłośników zwierząt. - Kupują w sklepach zoologicznych malutkie, rozkoszne żółwiki na prezenty dla dzieci - wyjaśnia Maciej Lesiak z firmy Kaban, zajmującej się pomaganiem rannej zwierzynie łownej i prawnie chronionej w Krakowie. - Tymczasem żółwiki rosną, jedzą mięso i zaczynają brzydko pachnieć - dodaje.
- Nieodpowiedzialni ludzie próbują pozbyć się więc problemu. Jak? Najłatwiej wyrzucić gada do stawu. Ludzie mają wtedy wrażenie, że zrobili dobry uczynek, zwracając im wolność. Tymczasem łamią polskie przepisy - denerwuje się Lesiak.
Więcej w środowym wydaniu "Gazety Krakowskiej"