Spośród sześciu żon Henryka VIII Anna Bolena jest tą najbardziej znaną. To dla niej król Anglii unieważnił swoje małżeństwo z Katarzyną Aragońską, to ona zaskakiwała wybuchowym charakterem, imponowała oczytaniem i szokowała ogromnymi sumami, wydawanymi na stroje. To ona wreszcie zginęła tragicznie - skazana na śmierć przez ścięcie, gdy władca znalazł sobie nowy obiekt westchnień w osobie damy dworu, Jane Seymour. Nic więc dziwnego, że jej życiorys inspirował twórców. W 1830 Gaetano Donizetti poświęcił Annie Bolenie operę, która przyniosła mu pierwszy wielki sukces.
Dziś historia dwóch kobiet, o których losie zdecydował bezwzględny władca, zyskuje nowe znaczenie. - Wszyscy czujemy, że współczesnym światem rządzą mężczyźni. To oni wprowadzili sposoby myślenia i postępowania, które obecnie są nie do zaakceptowania przez wyzwolone i wykształcone kobiety - tłumaczy reżyserka, Magdalena Łazarkiewicz. - Nie chciałabym powiedzieć że robimy spektakl feministyczny, bo jednak skupiamy się głównie na psychologii bohaterów, ale wątek równości i godności z pewnością wybrzmi na scenie.
W „Annie Bolenie” fascynującej historii towarzyszy nie mniej interesująca muzyka. - Mimo że od początku znamy finał tej opowieści, Donizetti stworzył kompozycję, która trzyma widza w napięciu do samego końca. Jeśli wgłębimy się w partyturę zobaczymy, jak często motywy z niej były później przetwarzane i wykorzystywane przez innych kompozytorów - mówi kierownik muzyczny spektaklu, Tomasz Tokarczyk.
Na scenie zobaczymy Katarzynę Oleś-Blachę i Karinę Skrzeszewską w roli Anny Boleny, Monikę Korybalską i Karolinę Sikorę jako Jane Seymour oraz Szymona Kobyliśkiego i Wołodymyra Pańkiwa jako Henryka VIII.
Premiera w piątek, o godz. 18.30. Szczegóły na: opera.krakow.pl.