Kraków: policja zatrzymała "Miśka". Próbował ukraść maczety
- Byliśmy w sklepie, ochroniarze cały czas za nami chodzili. Postanowiliśmy z nich zażartować. Wzięliśmy z półki tasaki i zdecydowaliśmy się je przerzucić przez ogrodzenie wiedząc, że jesteśmy obserwowani. Potem chcieliśmy za nie zapłacić, ale ochrona nam to uniemożliwiła - mówili zgodnie oskarżeni.
"Misiek", czyli kibol jedzie swoim porsche po maczety [ZDJĘCIA Z DERBÓW]
W rzeczywistości zostali zatrzymani, gdy jeden już schował tasaki pod bluzą i zmierzał na parking, gdzie stało ich porsche. Dwaj wspólnicy zostali ujęci w środku sklepu. Obciążają ich zeznania pracowników sklepu i zapisy monitoringu.
Najbardziej znany z zatrzymanych to 34-letni Paweł M. ps. "Misiek", jeden z liderów kiboli Wisły Kraków. Chwilę czarnej sławy przeżył w 1998 r., gdy podczas spotkania Wisły Kraków z AC Parmą rzucił z trybun nożem w głowę piłkarza Dino Baggio. Krakowski klub został za to wykluczony na rok z europejskich rozgrywek, a Pawła M. po kilku tygodniach poszukiwań zatrzymano i postawiono przed sądem. Został skazany na 6,5 roku więzienia.
Odpowiadał też za próbę przekupienia policjantów, udział w bójce, nielegalnym zbiegowisku i za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Kradzież tasaków dziwi, bo "Misiek" nie kryje, że jest biznesmenem, ma firmę i deklaruje miesięczne dochody w wysokości 10 tys. złotych. Przyznaje jednocześnie, że jest właścicielem motocykla za 20 tys. zł, skutera wodnego za 40 tys. zł i motorówki za 100 tys.zł. Jest również właścicielem mieszkania za 400 tys. zł.
Także drugi z zatrzymanych w Modlniczce, 27-letni Grzegorz Z., menedżer w krakowskim night-clubie ma przeszłość kryminalną za narkotyki. Trzeci oskarżony kibol, 32-letni Tomasz P., to też dziś biznesmen. Był skazany na 10 lat więzienia za zabójstwo kibica Arki Gdynia w marcu 2003 r. we Wrocławiu podczas wielkiej ustawki kilkuset kiboli. Zdaniem sądu, Tomasz P. zadał śmiertelny cios Mariuszowi B. "bez powodu, w amoku walki".
- Miał świadomość tego, że Mariusz B. może umrzeć i godził się na to - uzasadniał sędzia. Podkreślił, że oskarżony ranił Mariusza B., gdy ten był do niego odwrócony tyłem i atakowali go inni uczestnicy bójki. Poza tym Tomasz P. po zadaniu ciosu odbiegł i dalej brał czynny udział w zamieszkach. Tomasz P. w ostatnim słowie prosił o łagodny wymiar kary. Mówił, że przyjechał do Wrocławia z Krakowa, by wziąć udział w bójce kibiców, ale nikt nie miał zginąć.
Tomasz P. warunkowo opuścił zakład karny w grudniu 2010 r. po odbyciu połowy kary 10 lat więzienia.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+