Nie jestem piłkarzem, jestem piłkarskim freestylowcem - zastrzega, chociaż z piłką potrafi zrobić większe cuda niż Lionel Messi, Cristiano Ronaldo i inne gwiazdy futbolu. I może się pochwalić - w odróżnieniu od wspomnianego duetu - tytułem mistrza świata. Zdobył go niedawno w Tokio podczas najważniejszych zawodów w tej dyscyplinie - Football Freestyle Red Bull Street Style.
***
23-letni Szymon Skalski z Zarzecza koło Olkusza, w stolicy Japonii okazał się bezkonkurencyjny. Najpierw wygrał swą grupę (pokonał każdego z sześciu rywali), potem zwyciężył w rywalizacji z Algierczykiem, Belgiem, Japończykiem (w tym z obrońcą tytułu) i - już w finale - z Argentyńczykiem (Carlosem Iacono). Wszystkie pojedynki trwały po trzy minuty.
- We freestyle footbal wyróżnia się cztery podstawowe style: lowair - sztuczki wykonywane nogami na stojąco, sit down - sztuczki wykonywane na siedząco, upper - triki wykonywane wyłącznie głową, karkiem, barkiem i klatką piersiową, oraz ground - zwody i triki wykonywane na ziemi, najbardziej przydatne w grze w piłkę - wyjaśnia. I dodaje: - W Tokio nie stosowaliśmy tego ostatniego stylu. Liczyła się kreatywność, przechodzenie z jednego triku do drugiego, układ kombinacji - opowiada.
Stworzone przez zawodnika akrobacje z piłką, wykonywane bez pomocy rąk, prezentuje się w rytm wybranej muzyki. Zarzeczanin wybiera zwykle funk.
***
Jego rękę, w geście oznaczającym triumf w decydującym pojedynku w Tokio, podniósł jeden z pięciu sędziów, piłkarski mistrz świata z 2006 roku w Niemczech, Włoch Marco Materazzi, ten sam, którego w finałowym meczu MŚ głową powalił na murawę słynny Francuz Zinedine Zidane. - Wszyscy uczestnicy mistrzostw świata robili takie niesamowite rzeczy z piłką, których nigdy nie widziałem - przyznał Materazzi.
***
Przygodę z futbolem Szymon zaczynał jako trampkarz Przeboju Wolbrom. Zapowiadał się bardzo dobrze. Zdarzało mu się grać w spotkaniach juniorów, ale po dwóch latach zrezygnował z występów na zielonej murawie. Znalazł sobie nową pasję.
W 2005 roku zaczął uprawiać freestyle, zachęcony przez kolegę ze wsi Damiana Muchę. Zaczął ćwiczyć razem z nim i ze swym bratem Bartoszem, który też grał w Przeboju (i który w 2008 roku zdobył Puchar Polski we freestyle, wyprzedzając Szymona).
Nie przejmował się drwiącymi niekiedy opiniami, pilnie trenował. I zaczął odnosić sukcesy. W 2007 roku w Zawierciu zwyciężył w pierwszych mistrzostwach Polski. Trzy lata później w Bydgoszczy triumfował w Pucharze Mistrzów Polski, a w bieżącym roku okazał się najlepszy w najważniejszym turnieju krajowym - Pucharze Polski Red Bull Street Style, co zapewniło mu prawo startu w tokijskiej imprezie.
Po medale sięgał też i za granicą - po złoto (indywidualnie) i brąz (w duecie) mistrzostw świata w Pradze w 2011 roku oraz po złoto (indywidualnie) w battle i w występie "pod muzykę" w mistrzostwach Europy w Sankt Petersburgu w 2012 roku.
Jako jeden z najlepszych zawodników na naszym globie bierze udział w zawodach o Puchar Świata.
- Występuje w nich szesnastu zawodników - wyjaśnia. W 2011 roku dotarł do ćwierćfinału w Kuala Lumpur, w bieżącym awansował także do ćwierćfinału w Londynie.
W listopadzie czeka go start w PŚ w Laosie. W nagrodę za triumf w Tokio Red Bull zaprosił go na przyszłoroczny mundial w Brazylii, gdzie być może wystąpi w pokazach. W Rio de Janeiro ma także bronić mistrzowskiego tytułu.
***
Trenuje praktycznie każdego dnia - od trzech do sześciu godzin.
- Ćwiczę u siebie przed domem lub na boisku w Zarzeczu. Od pół roku, dzięki życzliwości gospodarza klubu Macieja Szatana, mogę też trenować w budynku A-klasowego Strumyka Zarzecze - mówi. Treningi łączy ze studiami na AWF w Krakowie.
Co jest najtrudniejsze dla freestylowca? - Wymyślanie trików. Trzeba sobie wyobrazić trik, którego nikt wcześniej nie zrobił i uwierzyć, że da się go wykonać. Gdy nie można go zrobić, człowiek wpada w dołek, myśli, że to jest nierealne. Ale po miesiącu prób w końcu się udaje. Dla nas triki, które pokazują gwiazdy futbolu, to podstawa - zaznacza.
***
Ma już swój futbolowy trik, oznaczony symbolem SzATW (Szymo Around the World).
- Podbijam piłkę prawą stopą, a gdy jest ona w górze, wykonuję dwa obroty nad nią prawą nogą i jeden lewą, tak szybko, by nie spadła na ziemię, i nadal nią żongluję - objaśnia z satysfakcją.
Przekonuje, że tylko ciężką pracą można dojść do sukcesów. Marzy o tym, by uczyć innych. Ma okazję. We wrześniu w Warszawie otwarto pierwszą w Polsce akademię freestyle football. Druga ma powstać na Górnym Śląsku.