O ile Piątkiewicz – który przed ME przez dwa miesiące trenował w ojczyźnie muaythai Tajlandii i stoczył zwycięską walkę zawodową z Brazylijczykiem Lucasem Venturą – żałował straconej szansy na walkę w finale, o tyle 15-letni Godyń zwracał także uwagę na zdobyte doświadczenie.
To była dopiero czwarta walka Godynia w życiu. Pierwsze dwie stoczył w czerwcu w Świebodzicach podczas mistrzostw Polski kadetów. Najpierw pokonał obrońcę tytułu, a potem uczestnika majowych mistrzostw świata w Malezji. W Krakowie miał walczyć w kat. do 39 kg, ale nie przyjechali inni zawodnicy i dlatego „wskoczył” do kat. 42 kg.
– Mój rywal był podobnego wzrostu co ja, ale chyba cięższy ode mnie. Moim błędem było to, że kopałem wysoko, ale nie trafiałem, bo Białorusin się odsuwał. Powinienem go uderzać w uda. Muszę też popracować nad technikami bokserskimi. Dobrze wychodziły mi natomiast kopnięcia odpychające – analizował swój występ podopieczny trenera Grzegorza Bąka. I podkreślił: – Przegrałem, ale jestem bardzo zadowolony, bo zdobyłem cenne doświadczenie. Trenuję dopiero od roku. W tym sezonie mam wystąpić jeszcze w Pucharze Polski. Marzę, żeby w przyszłym roku wystartować w mistrzostwach świata, które odbędą się w Tajlandii.
Bardzo pochlebnie o Godyniu wyraził się trener polskiej reprezentacji dzieci i kadetów, a zarazem wiceprezes Polskiego Związku Muaythai Robert Karpiński z Łodzi: – To utalentowany zawodnik. Podczas mistrzostw Polski wszystkich zaskoczył. Pojawił się nagle i zaprezentował z dobrej strony. Jest dobrze wyszkolony i silny. On i inni kadeci oraz dzieci to przyszłość polskiego muaythai.
Karpiński pochwalił też Godynia za to, że mieszkając w Krakowie mógłby tylko przyjeżdżać na walki, ale pozostał z ekipą i cały czas wspiera swoich kolegów.
Co wiesz o Wielkich Derbach Krakowa? [POZIOM PODSTAWOWY]? WEŹ UDZIAŁ W TEŚCIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!