Latynos remontował w okolicach Rynku mieszkanie przyjaciela. To w nim rozegrał się dramat. Był 11 kwietnia 2012 roku. Alvaro przyprowadził tam poznaną w dyskotece dziewczynę. Wcześniej poprosił ją, by pomogła mu w klubie złożyć zamówienie, bo nie mógł się dogadać z obsługą. Od słowa do słowa, zaczęli rozmawiać. Gdy o godz. 3.30 klub zamknięto, a koleżanki dziewczyny już poszły do domu, Hiszpan zaprosił ją do mieszkania koło Rynku.
- Chwilę rozmawiali, a potem mężczyzna pocałował dziewczynę. Zaprotestowała i powiedziała mu, by tego nie robił. Jednak on zaczął znowu. Dziewczyna wzięła torebkę i chciała wyjść - relacjonuje rzeczniczka krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.
Jak ustalili śledczy, Hiszpan złapał ją wtedy od tyłu za ramiona i pchnął na łóżko. - Wyzywał ją od najgorszych, uderzył i napluł w twarz. Groził też, że ją zabije. A potem zgwałcił przerażoną dziewczynę - opowiada prok. Marcinkowska.
Potem dziewczyna starała się wyciągnąć z torebki telefon i zadzwonić po pomoc. Wyrwał go jej, odrzucił i uderzył pięścią w twarz. - Siłą zaprowadził do pokoju, dał farbę i... kazał pomalować ścianę, na której były odbite ślady butów. Znowu jej przy tym groził, że zabije - mówi rzeczniczka prokuratury. Gdy Hiszpan zasnął, dziewczyna uciekła. Zawiadomiła policję.
Alvaro nie przyznał się do winy. Twierdzi, że nie doszło do gwałtu ani do bicia. Śledczy mu nie wierzą i mają na to medyczne dowody. Hiszpanowi grozi do 12 lat więzienia.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!