https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Modliszki z Chrzanowa skazane za zabicie radcy

W. Kopeć, A. Drożdżak
43-letnia Aleksandra C.-M. w krakowskim sądzie dostała wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Do winy się nie przyznała
43-letnia Aleksandra C.-M. w krakowskim sądzie dostała wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Do winy się nie przyznała PIOTR ODORCZUK
Krakowski sąd nie miał litości dla trzech kobiet, które z premedytacją zaplanowały i dokonały okrutnej zbrodni na Antonim K., radcy prawnym z Chrzanowa. Dziś możemy ujawnić, jak wpadły w ręce policji. W 2000 r. córka radcy Katarzyna K. zgłosiła zaginięcie ojca, szanowanego radcy. - Pojechał służbowo do Warszawy, gdzie w jednej z firm miał umówione spotkanie - mówiła. Jej słowa potwierdziła Anna G., sekretarka radcy i jednocześnie jego kochanka.

- Pieniędzy większych przy sobie nie miał. Jakieś dokumenty, portfel i to wszystko - obie panie opowiadały z przejęciem. Nikt nie przypuszczał, że mężczyzna nie żyje i że to obie kobiety ze wspólniczką dokonały zbrodni.

Jednak chciwość zbrodniarek doprowadziła je do zguby i wyjawienia tajemnicy.

- Chciały przejąć majątek radcy, ale nie mogły, bo Antoni K. był poszukiwany jako zaginiony.
W takiej sytuacji trzeba czekać 10 lat, by osobę uznać za zmarłą. A to opóźnia postępowanie spadkowe - opowiada osoba zaangażowana w śledztwo.

Zabójczynie nie chciały czekać tak długo, dlatego wpadły na pomysł, który był początkiem ich zguby. Pod koniec 2004 roku, po 4 latach od zniknięcia Antoniego K., jego córka ponownie zjawiła się na policji z anonimem, jaki rzekomo dostała pocztą oraz portfelem ojca i jego dokumentami.

- Ktoś był świadkiem, że mego ojca zabito. Wszystko jest w tym liście - pokazała pismo pisane na maszynie. Nieznany nadawca twierdził, że kilka lat wcześniej, w styczniu 2000 r., widział, jak dwaj mężczyźni wrzucili wypakowane dwa worki do Wisły w Krakowie.

Był przekonany, że chodziło o mafijne porachunki i dlatego milczał tak długo, nie chcąc się w nie wplątać. Na miejscu zdarzenia odnalazł wówczas portfel Antoniego K. Faktycznie - w tym czasie
i miejscu znaleziono zwłoki bez głowy i kończyn.
Dopiero w 2005 r. potwierdzono, że były to zwłoki Antoniego K. Sprawę zaginięcia radcy zamknięto, a zaczęło się śledztwo dotyczące zabójstwa.

Zajęli się nim funkcjonariusze z Archiwum X, wydziału z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Zorientowali się, że Katarzyna K. wykorzystała anonim w trwającym od kilku lat postępowaniu spadkowym po ojcu.

Aby je zakończyć, wystąpiła do sądu o uznanie Antoniego K. za zmarłego, a koronnym dowodem był otrzymany anonimowy list i portfel. To ją zgubiło, bo policjanci domyślili się, że chce przejąć majątek ojca.

Dwa dni przesłuchiwali kobietę, która w końcu przyznała się do zbrodni.

Wskazała wspólniczki - Annę G. oraz Aleksandrę C.-M. Anna G. także przyznała się do winy, ale zaprzeczała, by motyw finansowy był powodem zbrodni.

- Antoni K. znęcał się ponad nami, zmuszał do pracy nad siły - wyjaśniała. Trafiła za kratki, tak jak
i Aleksandra C.-M. Okazało się, że kobiety najpierw w 1999 r. chciały otruć mężczyznę muchomorami, ale zrezygnowały.
Potem zaatakowały go młotkiem we śnie, ale przeżył. W końcu podały mu środek nasenny
w pierogach i zabiły łomem. Zwłoki pokroiły, zapakowały w paczki i przewiozły 40 km autobusem
do Krakowa.

- W czasie jazdy jakiś uprzejmy pan pomagał im nawet umieścić w autobusie paczki.
Nie przypuszczał, co zawierają - wspomina policjant uczestniczący w tym śledztwie.

Kobiety starały się zacierać ślady. Przeprowadziły remont domu, w którym dokonały zbrodni. Spaliły podłogę i ubrania Antoniego K. I tylko się przeliczyły, że szybko przejmą jego majątek.

Po wpadce morderczyć policjanci odkryli zdjęcia, na których Anna G. i Aleksandra C.-M. bawią się
w obcinanie głów siekierą. Żartowały, że będą samurajkami. Chyba już nie będą.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
2009-10-31T23:39:28 01:00, on:

to przechodzi ludzkie pojęcie co zrobiły te potwory.cukiereczek z tej blond policjantki.

Oj cukiereczek

t
tosia
Ola jets wporzdakdu
o
on
to przechodzi ludzkie pojęcie co zrobiły te potwory.cukiereczek z tej blond policjantki.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska