Do zabójstwa doszło w poniedziałek 10 marca 2025 roku - przed budynkiem ośrodka zdrowia w Odrowążu. To właśnie tam o godz. 14 zauważony został leżący i ranny 84-latek - Władysław F. Po mężczyznę, z raną głowy, przyleciał śmigłowiec ratunkowy Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ranny został przetransportowany do szpitala w Nowym Targu. Mimo wysiłków lekarzy, nie udało się go uratować.
Aresztowany 79-latek, szukają narzędzia zbrodni
Od początku śledczy podejrzewali, że za atakiem na 84-latka może stać jego brat. Ich bowiem walka o rodzinne nieruchomości znana była mieszkańcom Odrowąża, wymiarowi sprawiedliwości, ale i - jak się okazuje – mediom.
79-letni Jan F. Został zatrzymany tego samego dnia - w swoim domu. Śledczy nie znaleźli narzędzia zbrodni. Nie ma też naocznego świadka ataku na 84-latka. We wtorek policja przeszukiwana rejon ośrodka zdrowia. Szukali narzędzia zbrodni.
Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu wszczęła śledztwo w kierunku zabójstwa. W środę ma zostać wykonana sekcja zwłok 84-latka.
- Po uzyskaniu wyników od biegłych 79-latek zostanie doprowadzony na przesłuchanie - mówi Jacek Tętnowski, prokurator rejonowy w Nowym Targu.
Następnie najprawdopodobniej usłyszy zarzut zabójstwa, za który grozi min. 10 lat więzienia do dożywocia.
Gmina zaopiekuje się zwierzętami
Zarówno Władysław F., jak i Jan F. Byli rolnikami. Władysław posiada duże gospodarstwo z kilkudziesięcioma krowami. Jan F. Miał psy i owce.
- Zaraz po tym przykrym zdarzeniu kontaktował się ze mną komendant naszej straży ws. zwierząt pana Jana F. On ma kilka psów i ok. 10 owiec. I tymi zwierzętami nie ma się kto opiekować. Dlatego gmina będzie musiała wziąć to na swoje barki - mówi Marcin Ratułowski, burmistrz gminy i miasta Czarny Dunajec.
Co do stada krów, samorządowiec wskazuje, że zajmie się nim rodzina pana Władysława.
Bracia kłócili się o las
Prokurator zaznacza, że między braćmi był spór o majątek rodzinny. Okazuje się, że spór ten sięgał wielu lat wstecz. W 2011 roku „Gazeta Krakowska” opisywała ten konflikt.
- W latach 80. siedziałem w więzieniu. Zostałem napadnięty i przekroczyłem granice samoobrony. W czasie odsiadki mój brat Władysław uwłaszczył się na gospodarstwie, które po śmierci rodziców miało trafić do całej szóstki naszego rodzeństwa - mówił naszemu dziennikarzowi Jan F. w 2011 roku.
Mężczyzna po wyjściu na wolność przypomniałem sobie, że ich ojciec tuż przed śmiercią kupił kilka hektarów lasu. W wydziale geodezji w Urzędzie Gminy w Czarnym Dunajcu dowiedział się, że ów las jest również własnością brata. Uwłaszczył się na nim.
Okazało się, że Władysław w 1986 roku wpisał się jako właściciel lasu, bo wskazał dwóch świadków, którzy zeznali, że od zawsze była to część gospodarstwa jego rodziców.
Gdy dziennikarz Gazety Krakowskiej zajął się sprawą, okazało się, że jeden z tych świadków już nie żył, a drugi świadek - sąsiadka - stwierdziła, że ona niczego nikomu nie podpisywała, że jej podpis musiał zostać sfałszowany.
Wówczas urzędnicy z gminy Czarny Dunajec przyznali, że mogło dojść do potwierdzenia nieprawdy, ale Jan F. i tak nie miał szans odzyskać lasu. Bo w 1991 r. Ministerstwo Rolnictwa ogłosiło abolicję dla tego typu przestępstw.
Wtedy, w 2011 roku, nasz dziennikarz próbował rozmawiać z Władysławem F. Stwierdził on, że las po ojcu odziedziczył legalnie, a na rozmowę z dziennikarzami nie miał czasu.
