Nielegalną jazdę po lesie 21-letni crossowiec z Biecza zakończył w szpitalu. Z opresji uratowali go nie tylko ratownicy medyczni, ale też strażacy, którzy po rannego mężczyznę wyruszyli do lasu quadem z przyczepą.
Było około godz. 14.30, kiedy do służb ratunkowych spłynęło zawiadomienie o wypadku, do którego doszło w lesie w Pagorzynie. Szybko okazało się, że pomocy potrzebuje młody mężczyzna, który w leśną gąszcz wybrał się nie z koszykiem na grzyby, ale na dziką jazdę po bezdrożach.
Na miejsce wezwania po kilometrowym, wymagającym marszu z pełnym ekwipunkiem ratowniczym na miejsce pierwszy dotarł Zespół Ratownictwa Medycznego z gorlickiego szpitala. Ratownicy udzielili mężczyźnie pierwszej pomocy, ale szybko okazało się, że przez złamanie nogi z przemieszczeniem, nie jest on w stanie w asyście medyków dotrzeć do karetki o własnych siłach. Transport na noszach nie wchodził w grę, ze względu na warunki w terenie.
Na miejsce wezwani zostali druhowie z OSP w Wójtowej i Lipinkach. Do lokalizacji wskazanej przez Centrum Powiadamiania Ratunkowego dotarli quadem wyposażonym w przyczepę. To na niej przetransportowali rannego mężczyznę do karetki.
Wszystko wskazuje na to, że 21-letni bieczanin, nie dostosował prędkości do warunków, w których się poruszał i w czasie jazdy uderzył drzewo. W wyniku upadku złamał prawą nogę.
Z informacji przekazanej przez Komendę Powiatową Policji wynika, że motocyklista był trzeźwy. To jednak nie zmienia faktu, że zostanie obciążony 500-złotowym mandatem za wjazd do lasu pojazdem silnikowym w miejscu niedozwolonym. Mandat wynika z art. 161 kodeksu wykroczeń, który jasno określa, że: Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny.
