Postawa Jana Pawła II była bliższa naszym polskim stereotypom, bo u nas frazy "do ostatniej kropli krwi", "dopóki śmierć nas nie rozłączy" powtarzają się co krok. Okazuje się jednak, że postawa Benedykta XVI też jest akceptowana, określana jako uczciwa, odważna, heroiczna. Choć różnią się od siebie, jak ogień i woda - obie zostały uznane za odpowiednie, a nawet godne pochwały.
Może powodem jest koniunkturalizm, jakaś niewolnicza autocenzura i poczucie, że papieża nie wolno krytykować nigdy? Chyba nie, bo dzisiaj u nas już wszystko wolno. A skoro abdykację Benedykta XVI zaaprobowała - co prawda z ironią, ale jednak - nawet prof. Magdalena Środa, to przecież jej o lizusostwo wobec Stolicy Apostolskiej nikt nie posądzi. Mamy do czynienia z sytuacją, gdy dwa krańcowo różne podejścia do sprawy są oceniane jako dopuszczalne i jest to niezwykły przykład tolerancji.
Co z tego wynika? Zapewne niewiele, jak niewiele wynikło z uniesień po śmierci Jana Pawła II. Jednak jeśli ktoś szuka wzorów i zastanawia się nad dopuszczalnością czy niedopuszczalnością - ma piękny dowód, że zewnętrzna, powierzchowna odmienność nie jest najważniejsza.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+