https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mroczna tajemnica zalewu Zakrzówek

Właściciel krakowskiego Zakrzówka nie chce, by źle się on kojarzył. Postawił szlaban i ochroniarzy, którzy mają patrolować  teren. Nie pomogło. Kilka dni po wyłowieniu ciała Agnieszki Miedziak, w przepaść spadła 19-letnia Paulina
Właściciel krakowskiego Zakrzówka nie chce, by źle się on kojarzył. Postawił szlaban i ochroniarzy, którzy mają patrolować teren. Nie pomogło. Kilka dni po wyłowieniu ciała Agnieszki Miedziak, w przepaść spadła 19-letnia Paulina Michał Ostałowski
Krakowianie mówią, że to miejsce samobójców. Że wiele razy ktoś "urwał" się w dół. Inni twierdzą, że jak człowiek znika, to później zwykle znajduje się tutaj. I dodają, że to kwestia czasu, aż znów ktoś wypłynie... - pisze Katarzyna Janiszewska

Czytaj także: Ze śmiercią było mu do twarzy

Czeluść. Ogromna, przepastna otchłań. Dookoła tylko strome skały i niezbadana głębia wody. Jest pięknie, a zarazem strasznie. Ale najważniejsze, to żeby nie spotkać ludzi. O tę intymność tu chodzi. Bo przecież "takie" rzeczy robi się w samotności.

Szum wiatru w drzewach i złowroga cisza. Stajesz nad brzegiem przepaści. Czubki butów wystają poza krawędź skalnej półki. Czy w takiej chwili w ogóle o czymś się myśli? Daleko, daleko w dole widać czarną, spokojną taflę wody.

Słyszysz chrzęst kamyków, które osuwają się w przepaść. Najpierw pojedynczo, aż nagle, w ułamku sekundy ziemia ucieka ci spod nóg. Spadasz, może próbujesz się czegoś chwycić, ale za późno. To koniec.

Pięknie i urokliwie
W ciepły, letni dzień to jedno z najpiękniejszych miejsc w Krakowie. Dzika przyroda w samym centrum miasta. Enklawa otoczona skałami, które w ostrym słońcu wydają się białe. Promienie skrzą się na błękitnej tafli wody. Jest urokliwie i niezwykle.
Miejsce wypisz, wymaluj wyjęte z podróżniczych katalogów. Młodzi ludzie przyjeżdżają tu odpocząć, poopalać się, popływać. Na kamienistym zboczu schodzącym do wody trudno znaleźć miejsce, by rozłożyć kocyk. Wszędzie śmiech, gwar, rozmowy. Zapach smażonych kiełbasek i piwa mieszają się ze sobą.
Na pierwszy rzut oka zalew nie różni się niczym od innych. Ale gdy przyjrzeć się bliżej…

Samotność

Zauważył je pan Roman, 41-letni elektryk, gdy wybrał się na rowerową przejażdżkę. Był sierpień, 2007 r. Dziewczyny mogły mieć dwadzieścia parę lat. Młode, ładne. Leżały we własnych wymiocinach i nie reagowały na jego wołanie. - Natychmiast wezwałem pomoc, lekarze zjawili się po kilku minutach - relacjonował później. - Słyszałem, jak brunetka mówiła im, że próbowały się zabić. Połknęły tabletki i popiły piwem.

Jednej się udało. Drugą odwieziono na toksykologię. Był dzień, samo południe. Nad zalewem kilkadziesiąt osób. Nikt nie zareagował, nikt nic nie zauważył.
Podobnie jak w maju 2005 r. nikt nie zauważył upadku 40-latka. Mnóstwo ludzi i żadnych świadków. Policja odnalazła go na jednej ze skalnych półek. Do dziś nie wiadomo, co się wtedy stało. Takich niewyjaśnionych, tajemniczych śmierci jest na Zakrzówku więcej.

- W świadomości wielu krakowian to miejsce, gdzie popełnia się samobójstwa - przyznaje Krzysztof Malec, dyrektor Ośrodka Interwencji Kryzysowej. - Tak się utarło. Ci, którzy chcą odebrać sobie życie, wiedzą o tym. I powielają wzory. Zakrzówek ma swoją specyfikę. Jest piękny. Ale gdyby tak przyszło komuś zostać tam samemu, wieczorem? To ubocze, odludzie. Skały tworzą zamknięcie, miejsce, które ogranicza.
Ucieczka
Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny, dodaje: są samobójstwa spontaniczne, ktoś przeżywa kryzys chwili, połknie tabletki albo podetnie sobie żyły.
Ale są też samobójstwa przemyślane: miejsce, czas, wykonanie, wszystko jest perfekcyjnie i bardzo szczegółowo ustawione. Zaplanowane parę miesięcy wcześniej, jak morderstwo. Taka osoba chce mieć pewność, że nikt jej nie przeszkodzi. Ludzie to intruzi, dlatego od nich ucieka. Nie wybierze wieżowca, bo kojarzy się z życiem, społecznością.

Ciało 34-letniego mężczyzny znaleziono w lipcu 2010 r. Przyczyna zgonu: wielonarządowe złamania, jakie spotyka się u ofiar upadków z wysoka. Z akt sprawy wynika, że mogło to być samobójstwo. Prokuratura umorzyła śledztwo. Tak jak w sprawie 57-letniego, bezdomnego Jana W. W lutym 2011 r. przypadkowy przechodzień znalazł go pod skałą. Miał rozległe obrażenia ciała i liczne złamania.
Co pchnęło 35-letniego Tomasza Ł., by odebrać sobie życie? Pewnie i tego nigdy się nie dowiemy. Była godzina 21.30. Świadek usłyszał za sobą tylko głuchy huk. Odwrócił się i zobaczył leżącego na ziemi człowieka. Śledztwo umorzono.

Agnieszki Miedziak szukali znajomi, przyjaciele, rodzina. W zeszłym tygodniu wyłowiono ją z wody. Planowała spotkać się z chłopakiem. Jak więc o godz. 22 w nocy znalazła się nad zalewem?

Nie ma kogo ratować

W akcjach ratowniczych zwykle uczestniczy straż pożarna. Ofiary trzeba wydobyć spod wody albo z trudno dostępnych ustępów skalnych. Ale przeważnie nie ma już kogo ratować. Bryg. Janusz Chawiński, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 4 nie przypomina sobie wezwania do tonącego. Raczej do poszukiwania lub wydobycia topielca. W ciągu roku ma kilka takich przypadków. Im cieplej, tym więcej.
- Wystarczy popatrzeć na ukształtowanie terenu - mówi. - Głębokość w niektórych rejonach dochodzi do 32 metrów. Zbiornik jest otoczony skałami. Jak studnia. Nawet w ciepłe dni woda wolno się nagrzewa. Umiejętności pływackie ludzi są różne. Kogoś złapie skurcz, zmęczenie, zdrowie niedomaga i się topi.

Alkohol i brawura

Piękny zalew z czystą wodą, w środku miasta. Trudno się dziwić, że ludzie lgną do niego. I co z tego, że jest zakaz kąpieli, jeśli nikt go nie przestrzega? Jest ogrodzenie, ale ludzie robią w nim dziury. I wchodzą.

Właściciel terenu chce zerwać z wizerunkiem Zakrzówka jako miejsca tragicznych wypadków. Postawił szlaban, betonowe bloki i ochroniarzy, którzy mają patrolować teren. Nie pomogło. Kilka dni po wyłowieniu ciała Agnieszki Miedziak w przepaść spadła 19-letnia Paulina. Dziewczyna razem ze znajomymi imprezowała nad zalewem.
Siedziała odwrócona plecami nad brzegiem przepaści. W pewnym momencie straciła równowagę i zsunęła się w dół.
- Ludzie bagatelizują zagrożenie, nie mają świadomości, że nie można spacerować nad urwiskiem - mówi kapitan Piotr Marchewka z JRG nr 2. - Jak się patrzy, jakie zabawy urządzają, to aż włos się na głowie jeży. Świadkowie mówią nam później: zrobiła krok w tył i spadła, ziemia nagle uciekła jej spod nóg. Z tego wynika, że balansują na krawędzi. A to bardzo niestabilny teren. Wapienne skały są nietrwałe, kruszą się. W poniedziałek biegła tu ścieżka, minął tydzień i już jej nie ma.

Brawura, nieostrożność, do tego alkohol. Wystarczy mokra trawa po deszczu, kamyk. Ktoś się poślizgnął, ktoś stracił równowagę, inny nie zauważył, że kończy się ścieżka. 20-letni student z Ukrainy chciał pokazać ojcu kamieniołom. Chłopak jechał na rowerze. Spadł z wysokości 20 metrów. Została po nim pamiątkowa tabliczka, przywieszona do ogrodzenia akwenu.

Basia Augustyniak z Wadowic miałaby dziś 22 lata. 14 czerwca 2010 r. wybrała się na skałki. Było już sporo po północy, a ona ze swoim chłopakiem leżała na kocyku nad urwiskiem. Chciała przekręcić się z boku na bok i nagle już jej nie było. Znaleziono ją 18 metrów pod wodą.

- To bardzo niebezpieczny teren również dla nas - podkreśla Jacek Markiewicz, dowódca JRG nr 2. - Dobrze go znamy, bo co roku prowadzimy tam ćwiczenia. Zawsze schodzimy ze specjalistycznym sprzętem. Młodzież robi takie rzeczy bez żadnego zabezpieczenia. Przecież powinny być jakieś hamulce, zdrowy rozsądek.

Więc na pierwszy rzut oka zalew nie różni się niczym od innych...

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Zapisz się do newslettera!

Komentarze 22

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
JFB
Po treści tego artykułu wnoszę że autor nigdy nie był na Zakrzówku. Nurkowie mają dokładne mapy dna Zakrzówka klify mają zazwyczaj 10-15 m wysokość upadek z tej wysokości nie grozi śmiercią. A przede wszystkim na Zakrzówku arz roi się od ludzi.
l
liloo
człowiek to najwieszy szkodnik,,,jezeli zrobia z tego kapielisko to bedzie syf,,,,obsikane smierdzace skały,,pełno smieci,,,,resztek po ogniskach,,,,zabrudzona woda,,,będą psy sie kąpac,,,,,aż strach o tym pomysleć,,,dobrze jest jak jest dopuki człowiek nie ma dostepu jest czysta woda
O
Olo
Elo....idź do...szkoły.
L
Lać ... Pałą. !!!
A gdzie jest milicja z psami i pałami???? Gaz, pała i ścieżka zdrowia na komendzie.
T
Tosia
"wielonarządowe złamania" - chyba wielonarządowe urazy i złamania wielu kości. Kto pisze te teksty?
n
ncn
Piekne miejsce.Kazdy wchodzi na wlasna odpowiedzialnosc,nie rozumiem po co te zabezpieczenia itd.W innym kraju zrobili by z tego atrakcje,ale nie tutaj.Tu robi sie z tego pieknego miejsca miejsce niebezpieczne,pytam dlaczego?? samobojstwa? czlowiek ktory chce je popelnic znajdzie mniejsce ,a kazdy normalny zdrowy czlowiek korzysta z tego typu miejsc z glowa.
A
Aron
Samobójstwo, eutanazja to absurdalnie wbrew pozorom oznaka zdrowej psychiki, która próbuje wyzwolić organizm od cierpienia, w tym przypadku przerwaniem większego bólu, krótkotrwałym bólem prowadzącym do wyzwolenia z ciała. To sytuacje życiowe, choroby itp. potrafią ludziom sprawić tak ogromny ból psychologiczny, fizyczny że ludzie decydują się na tak drastyczne kroki, nie widząc żadnej nadziei na poprawę okoliczności.
To może spotkać każdego, niezwykle bezlitosne choroby, okoliczności życiowe, utrata bliskiej osoby bez której nie widzimy świata lub nie ma sensu itp. Nawet żołnierze wystawieni na misje najwyższego ryzyka w czasie drugiej wojny światowej mieli środki samobójcze przy sobie na okoliczności np. torturowania, gdzie wyzwolenie się od ciała byłoby zbawieniem.

Wracając do Twojej wypowiedzi, wykazałeś się wyjątkową płytkością rozumowania, zniekształconą, zdeformowaną formą człowieko-podobną z upośledzoną umiejętnością do jedynych cech psychologicznych, które odróżniają nas od zwierząt : współczucie, empatia, wyrozumiałość, wieloplatformowa wyobraźnia.
Dla poszanowania Dusz, które tam odeszły z osobistych przyczyn, wyrażam nadzieję, że okoliczności pokażą Ci na własnym życiu dlaczego Ci ludzie szarpnęli się na własne życia. Wyrażam nadzieję, za swój nikczemny komentarz, dowiesz się przez okoliczności we własnym życiu że Ty także mogłeś się znaleźć w takiej sytuacji.
a
art
Przecież jest udostępnione częściowo. W dodatku dla 2 różnych grup odbiorców.
E
Elo
Samobujstwa popelniaja tylko pedaly i zjeby ja tm na zakrzuwku jebe i plywam caly czas i nic nie widzialem i nic mi sie nie dzieje
S
Sawa Armin Sawicz
Piszcie Fakty a nie bzdury! Sensacji się zachciało?! jaki kocyk?! Jakie z boku na bok?!
Byłeś tam?! Widziałeś?! Znałeś?!
e
ewa
zasypac to bajoro i tyle
G
Gość
ktoś zrobił kąpielisko strzeżone. Przecież można zrobić z siatki linowej dno na dwa metry i zrobić pływające molo. Posadzić ratowników i można zrobić kawał ładnego - bezpiecznego kąpieliska na którym można nawet zarabiać. Wystarczy chcieć. Takie kąpieliska basenowe są robione np. na Mazurach. Jest siatka linowa umieszczona max na 2 metry i nie ma możliwości pływać głębiej. Po takim dnie można również bezpiecznie chodzić. Szkoda takiego ładnego terenu i takiej ładnej wody której nie ma w żadnym innym miejscu... A jeżeli chodzi o same skały to wydaje mi się że wystarczy po prostu myśleć i by nie było wypadków. Na całym świecie są takie miejsca i można je zabezpieczyć i zrobić ładne trasy do zwiedzania...
l
lala
Miejsce należy udostępnić i tyle. Postawić tablice ostrzegawcze, że stromo, niebezpiecznie, czy co tam się pisze. Chociaż i tak nie koniecznie. A chodzący tam niech po prostu myślą i odpowiadają za to co robią. Tak jak przechodzi się z pokoju do pokoju po gzymsie budynku na czwartym piętrze, zwłaszcza po alkoholu (chociaż niektórzy próbują), tak samo nie chodzi się po skraju urwiska, zwłaszcza nocą i po alkoholu.
t
tytus
Ja bym przede wszystkim powiesił tabliczkę na drzwiach redakcji Gazety Krakowskiej..."Dzieciom wstęp wzbroniony" To jest dramat!
a
anoda
Nie można po prostu udostępnić tego miejsca, przynajmniej częściowo, tak, żeby było ono bezpieczne? Jeżeli ludzie przechodzą przez ogrodzenie i udaje im się to pomimo ochrony to znaczy, że będą robili tak zawsze, obojętnie co na Zakrzówku się jeszcze stanie. A poza tym to faktycznie zbyt piękne miejsce, żeby go nie wykorzystywać.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska