Niedawno egzotyczne owce górskie sfotografował Norbert Kamiński, mieszkaniec Psar. Ich zdjęcia opublikował na stronie stowarzyszenia Nasze Psary. Od tego czasu wieś odwiedzają grupy turystów i miłośników przyrody. - Szedłem na spacer z córką. Myśleliśmy, że to sarny, ale wydawały się trochę zbyt niskie i zza krótką szyją - relacjonuje Norbert Kamiński. Prawdopodobnie widział tylko samice. Podczas kolejnego spaceru udało mu się zrobić zdjęcia także samcom. Na powiększeniu okazało się, że w wiejskim lesie osiedliły się dorodne muflony: prawdopodobnie trzy samice i dwa tryki (samce). Na zdjęciach widać, że jedna z samic jest w ciąży.
Mieszkańcy Psar nie mają pojęcia, skąd przywędrowały muflony. Pochodzą z odległej Korsyki i Sardynii. - W naszym kraju jest już około 200 sztuk tych zwierząt - zaznacza Piotr Grzegorzek, przyrodnik z Chrzanowa. Dodaje, że muflony podobnie jak wilki czy łosie, są wędrowne. - Przebycie przez nich wielu kilometrów nie jest żadnym problemem - podkreśla.
Prawdopodobnie te pierwsze uciekły z hodowli, które na początku XX w. były w Sudetach.

Piotr Grzegorzek, choć spenetrował psarskie lasy wzdłuż i wszerz, nie natknął się na te okazy. - Trzeba mieć sporo szczęścia, bo uciekają przed człowiekiem - uważa. Dodaje, że kozice żywią się tym, co zwykłe owce czy kozy, czyli głównie trawą.
Tomasz Piszczek ze Stowarzyszenia Nasze Psary podkreśla, że stadko jest jedynym udokumentowanym na Jurze. Obawia się, że muflony mogą paść ofiarą kłusowników. Tryki mają bowiem imponujące poroże.
Norbert Kamiński niemal codziennie przemierza lasek, w którym wypatrzył gromadkę. Od kilku dni zamiast pięciu widuje tylko cztery muflony. Boi się, że kłusownicy już tutaj byli. Piotr Grzegorzek uważa jednak, że samica mogła niedawno urodzić i samiec na ten czas oddalił się od rodziny. - Te gatunki tak mają. Silniejszy osobnik o okazałym porożu wyrusza na przód, by wypatrywać ewentualnego niebezpieczeństwa. Chodzi o to, by obronić samicę i młode - tłumaczy przyrodnik. Ma nadzieję, że wkrótce w Psarach pojawi się więcej muflonów. - Oby tylko nikt ich nie wypłoszył i nie zrobił im krzywdy. Takie okazy w naszej wsi dowodzą przyrodniczych walorów naszej gminy - z dumą zaznacza pan Norbert.
Źródło: Gazeta Krakowska