
Georgij Żukow (Wisła Kraków)
Podobny casus, co w przypadku Baszkirowa. Żukowa jednak dopadły w tym sezonie spore problemy zdrowotne, dlatego nie zobaczyliśmy w pełni jego potencjału. Mimo to, w dosłownie każdym meczu Wisły, Żukow był wszędzie, biegał za trzech, doskonale przyspieszał grę i czysto odbierał piłkę. Biała Gwiazda z nim w składzie to przede wszystkim solidność i skuteczność w obronie. W Krakowie liczą, że Żukow zostanie na dłużej.

Przemysław Płacheta (Śląsk Wrocław)
Ma szybkość i technikę, a w tej lidze niewiele więcej potrzeba. Płacheta nie potrzebował roku na aklimatyzację - od razu zaczął strzelać i asystować. Ostatecznie debiutancki sezon zaliczył z 35 spotkaniami na koncie, w których strzelił osiem goli i miał pięć asyst. Nic dziwnego, że zainteresowało się nim Norwich City.

Conrado (Lechia Gdańsk)
"O kurcze, jesteście cali?" Do Lechii przyszedł dopiero wiosną, ale pokazał w pełni swój potencjał. Mógł zagrać jako boczny obrońca, pomocnik i skrzydłowy. W zaledwie 12 meczach zanotował aż sześć asyst, strzelił również gola. Jeśli w przyszłym sezonie dopisze mu zdrowie, może być najlepszym zawodnikiem ligi.

Rafa Lopes (Cracovia)
28-letni Portugalczyk nie był może strzałem w dziesiątkę, jak Nikolić, czy Carlitos, ale i tak zapewnił Cracovii wysokie miejsce w tabeli. 11 goli w 35 meczach to całkiem dobry bilans, zwłaszcza że miał w tym sezonie okres nieskuteczności. Do trafień dołożył cztery asysty.