1 z 11
Przewijaj galerię w dół
Rozwój cywilizacyjny pozwolił ludziom osiągnąć rzeczy, które...

Rozwój cywilizacyjny pozwolił ludziom osiągnąć rzeczy, które kiedyś wydawały się absolutnie niedostępne. Jednak na naszej planecie miały miejsce dziwne i niespodziewane zdarzenia, które pomimo upływu lat, wciąż trudno logicznie wytłumaczyć. O jakie zjawiska chodzi? Kiedy miały miejsce? Sprawdź koniecznie w naszej galerii!

2 z 11
Tragedia na Przełęczy Diatłowa...
fot. Wikipedia

Tragedia na Przełęczy Diatłowa

Pod koniec stycznia 1958 roku grupa dziewięciu studentów Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Swierdłowsku wyruszyła na ekspedycję w celu zdobycia szczytu góry Otorten znajdującej się w północnej części okręgu swierdłowskiego na Uralu. Planowana przez nich trasa przejścia, w zimie oznaczana była do trzeciej (najtrudniejszej) kategorii. Mimo to wszyscy uczestnicy byli doświadczeni w tego typu wyprawach i przygotowani na trudne warunki. Przewodnikiem grupy był wówczas 23-letni Igor Diatłow.

26 stycznia uczestnicy dotarli do punktu startowego, wsi Wiżaj. Tam od grupy, z powodu choroby, odłączył się Jurij Judin. Jak się później okazało, był on jedyną osobą, która przeżyła.

Zgodnie z planem ekspedycji, ekipa miała wrócić do punktu startowego do 12 lutego, jednak minęło kilkanaście dni, a uczestnicy wyprawy nie dawali żadnych znaków życia. W związku z tym podjęto decyzję o rozpoczęciu poszukiwań.

Ratownicy, którzy przybyli na miejsce odnaleźli namiot Diatłowa rozcięty z jednej strony. Jak się później okazało - od wewnątrz. Ponadto odkryli ślady stóp prowadzące wgłąb lasu, w którym znaleźli ciała dwóch studentów ubranych tylko w bieliznę. W drodze powrotnej do namiotu udało odnaleźć się zwłoki jeszcze trzech uczestników wyprawy w tym Diatłowa.

Lekarze ustalili, że wszyscy zmarli w wyniku hipotermii, jednak nie byli w stanie odpowiedzieć, dlaczego niektórzy z nich byli bez ubrań. Przyjęto, że prawdopodobnie musieli się czegoś wystraszyć i nagle wybiec z namiotów, a później próbowali do nich wrócić, lecz im się to nie udało.

W maju, po długich poszukiwaniach, udało się odnaleźć ciała pozostałych uczestników. Ofiary miały bardzo poważne obrażenia wewnętrzne, choć ich ciała nie nosiły żadnych sińców czy choćby śladu zadrapań. Nikołaj Thibeaux-Brignoles miał rozbitą czaszkę. Ludmiła Dubinina miała złamanych 10 żeber. Jeden odłamek żebra przebił jej serce. Ponadto sekcja zwłok wykazała, że kobieta nie miała fragmentu twarzy. Brakowało jej także języka. Semjon Zołotarew miał 5 złamanych żeber. W jednym z raportów można takze przeczytać, że ciało jednego z uczestników wyprawy zostało napromieniowane.

Na miejscu nie odnaleziono żadnych śladów walki ani niczego, co mogłoby potwierdzić udział osób trzecich, zwierząt, czy zejścia lawiny.

W toku prowadzenia postępowania, akta sprawy zostały utajone na 50 lat. W 2009 roku, po odtajnieniu materiałów, grupa dziennikarzy śledczych rozpoczęła własne dochodzenie, które dowiodło wielu nieprawidłowości. Zaczęli również tworzyć nowe hipotezy wyjaśniające tę tragedię (m.in. wojskowe eksperymenty i ćwiczenia).

Upór dziennikarzy śledczych doprowadził to do tego, że w sierpniu 2018 roku Prokuratura Obwodu Swierdłowskiego wznowiła śledztwo w tej sprawie.

3 z 11
DB Cooper - domniemany porywacz Boeinga 727 linii Northwest...

DB Cooper - domniemany porywacz Boeinga 727 linii Northwest Orient

24 listopada 1971 roku na lotnisku w Portland czterdziestokilkuletni mężczyzna w czarnym garniturze i ciemnych okularach, używający nazwiska Dan Cooper zakupił bilet na lot do Seattle linii Northwest Orient. Kiedy wsiadł do samolotu, udał się na jego koniec i tam usiadł zapalając papierosa.

Po wystartowaniu samolotu napisał on na kartce krótką notatkę, którą następnie wręczył stewardesie Florence Schaffner. Ta początkowo myślała, że napisał tam jej swój numer telefonu i zignorowała wiadomość, wkładając ją do kieszeni. Wówczas mężczyzna szepnął do niej: „Powinna pani lepiej przyjrzeć się tej notatce. Mam bombę”. Notatka zawierała następującą informację: "W walizce mam bombę. Użyję jej jeśli będzie to konieczne. Chcę żebyś usiadła obok mnie. Zostaliście porwani." Jako okup zażądał 200 000 dolarów, w nieoznaczonych banknotach, a także dwóch zestawów spadochronów.

Pieniądze oraz spadochrony miały być dostarczone, kiedy samolot wyląduje w Seattle. W innym przypadku zagroził zdetonowaniem bomby.

Gdy piloci dowiedzieli się o porwaniu natychmiast skontaktowali się z policją i FBI, która kazała im współpracować z porywaczem.

Po wylądowaniu na lotnisku w Seattle do samolotu dostarczono pieniądze i spadochrony. Wówczas Cooper wypuścił wszystkich pasażerów, a także stewardesę Schaffner. Piloci oraz pozostała obsługa pokładowa nie dostała pozwolenia na opuszczenie maszyny.

Cooper kazał pilotom wystartować z otwartymi drzwiami samolotu i lecieć do Meksyku najwolniej jak się da na pułapie 10 000 stóp (3 km). Piloci oznajmili mu, że w takiej konfiguracji nie doleci bezpośrednio do celu bez międzylądowania na tankowanie. Mężczyzna nie protestował. Kilkanaście minut po starcie Cooper wyszedł z kabiny pilotów i kazał wszystkim, by pozostali na miejscu. Następnie wyskoczył z samolotu, czego nikt z załogi nie zauważył.

Policja i FBI rozpoczęła poszukiwania mężczyzny, które jednak nie przyniosły rezultatu. Nie można było bowiem ustalić dokładnego miejsca jego lądowania. Śledczy mieli dwie hipotezy: (1) Cooperowi nie udało się bezpiecznie wylądować, a jego zwłoki skutecznie zakryła ziemia; (2) Mężczyzna przeżył i uciekł, wydając pieniądze. Jednak byli przygotowani na tę drugą opcję, ponieważ wcześniej sporządzili listę, na której zapisali wszystkie numery banknotów (niedługo później udostępniono je publicznie i do dziś dostępne są w Internecie).

Przez 9 lat śledztwa nie dokonano żadnego postępu. Aż do 1980 roku, kiedy to znaleziono pierwszy dowód w sprawie. Ośmioletni Brian Ingram, bawiąc się na plaży jeziora przy trasie przelotu samolotu, znalazł trzy pliki z pieniędzmi. Leżały ciągle zapakowane w gumowe taśmy.

Reszta pieniędzy, a także domniemany porywacz, pozostaje do dziś nieodnaleziona i jest jedną z najbardziej tajemniczych zagadek kryminalnych.

4 z 11
Sprawa Tamam Shud...
fot. Wikipedia

Sprawa Tamam Shud

1 grudnia 1948 roku na australijskiej plaży Somerton kilkuletni chłopiec zauważył ciało mężczyzny leżące na pasku. Natychmiast zawiadomił policję. Po dotarciu na miejsce śledczy nie dopatrzyli się żadnych widocznych ran na ciele denata. Nie znaleziono także żadnych dokumentów.

Pobrano od niego odciski palców, by na tej podstawie dowiedzieć się, kim był mężczyzna, lecz nie przyniosło to rezultatów.

Wyniki sekcji zwłok także nie dały śledczym wystarczających odpowiedzi. Wynikało z niej, że mężczyzna był atletycznie zbudowany, a także zdrowy, a śmierć nastąpiła najprawdopodobniej w wyniku otrucia, jednak nie udało się ustalić, jaka to mogła być trucizna.

Po kilku miesiącach udało się odnaleźć walizkę, która należała do mężczyzny. Znaleziono w niej równo złożoną kartkę z napisem: "Tamam Shud" ("koniec"). Okazało się, że pochodziła ona z ostatniej strony XI-wiecznego zbioru Rubajjatów autorstwa perskiego poety Omara Chajjama.

Nie biło wiadomo jednak, z którego egzemplarza wyrwano ów fragment. Śledczym z pomocą przyszedł pewien mężczyzna, który znalazł poszukiwany przedmiot przednim siedzeniu swego auta. Prawdopodobnie ktoś wrzucił mu książkę do samochodu przez otwarte okno.

Zamiast rozwiązania zagadki, śledczy musieli zmierzyć się z kolejną tajemnicą. Na okładce książki znaleziono litery, wyglądające jak tajny szyfr o treści:
"W (lub M) RGOABABD
MLIAOI
WTBIMPANETP
MLIABO AIAQC
I (lub V) TTMTSAMSTGAB"

Sprawa na wiele lat utknęła w martwym punkcie mimo ogromnego zainteresowania opinii publicznej. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że w latach 50. książka ponownie zaginęła.

Dopiero w 2009 roku ponownie przeprowadzono badania, które wskazały, że litery są prawdopodobnie zakodowane w języku angielskim, jednak do dzisiaj nie udało się znaleźć odpowiedniego klucza do złamania szyfru.


Pozostało jeszcze 6 zdjęć.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Szkoła w Bieżanowie z dodatkowymi miejscami dla 440 uczniów. Jest już stan surowy

Szkoła w Bieżanowie z dodatkowymi miejscami dla 440 uczniów. Jest już stan surowy

Szalony mecz w Niepołomicach i dramat gospodarzy w doliczonym czasie gry

Szalony mecz w Niepołomicach i dramat gospodarzy w doliczonym czasie gry

Nowe logo Myślenic w ogniu krytyki. Mieszkańcy mówią: „Nie podoba się!”

Nowe logo Myślenic w ogniu krytyki. Mieszkańcy mówią: „Nie podoba się!”

Zobacz również

Szkoła w Bieżanowie z dodatkowymi miejscami dla 440 uczniów. Jest już stan surowy

Szkoła w Bieżanowie z dodatkowymi miejscami dla 440 uczniów. Jest już stan surowy

Południowa obwodnica Nowego Targu. Rozpoczynają się konsultacje społeczne

Południowa obwodnica Nowego Targu. Rozpoczynają się konsultacje społeczne