W środę wieczorem Rosjanie zbombardowali budynek Teatru Dramatycznego w Mariupolu. W chwili ataku w jego piwnicach ukrywały się setki osób.
Rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony Ołeksandr Motuzianyk poinformował w sobotę, że wciąż trwa likwidacja skutków tego zbrodniczego ataku. Jak tłumaczył, jest ona jednak utrudniona ze względu na ciągły ostrzał ze strony rosyjskich żołnierzy. Rzecznik nie podał danych dotyczących liczby ofiar.
"Nadal nie wiemy, czy żyją"
"Oficjalnie około 130 osobom udało się wyjść z Teatru Dramatycznego w Mariupolu, który Rosja zbombardowała 16 marca. Wciąż około 1300 osób pozostaje pod gruzami" – przekazała z kolei na Twitterze Katerina Sergatskova. Dziennikarka powołuje się na wypowiedź rzeczniczki praw obywatelskich Ludmiły Denisowej. "Nadal nie wiemy, czy żyją" – dodała.
W sobotę w mediach społecznościowych pojawiło się nowe zdjęcie satelitarne firmy MAXAR ukazujące następstwa rosyjskiego ataku w Mariupolu. Oprócz skali zniszczeń, widzimy na nim wyraźny napis namalowany tuż przed gmachem teatru – "dzieci". Nawet on nie powstrzymał Rosjan.
