Osiedle Harta liczy kilkadziesiąt domów. Wodę muszą tutaj czerpać ze studni, które znajdują się na ich posesjach. Wielu mieszkańców niepokoi to, że w ich najbliższym sąsiedztwie położony jest cmentarz. Obawiają się, że przez wody gruntowe może dochodzić do skażenia.
- Kolejne groby są lokowane coraz bliżej naszych okien, na to nie mamy wpływu - mówi Bożena Jonatowska, mieszkanka osiedla.
Jej studnia leży już w tzw. strefie sanitarnej nekropolii. Irena Szpakowska z gorlickiego sanepidu o tym sąsiedztwie mówi, że choć nie ma przepisów, które określałyby odległość przydomowych studni od cmentarza, to lepiej dmuchać na zimne.
- W takich miejscach najlepiej, aby był gminny wodociąg - zaznacza Irena Szpakowska. - Chodzi o względy epidemiologiczne - dodaje.
Stanowcze ultimatum
Jonatowscy podkreślają, że wodę do picia i gotowania muszą kupować. Tę, która znajduje się w studni, wykorzystują, żeby mieć czym spłukać toaletę, umyć podłogę, a latem podlać pomidory na grządce. - I tak od co najmniej pięciu lat - skarży się pani Krystyna, teściowa pani Bożeny. - Jak to jest możliwe, że w okolicznych, małych wsiach są wodociągi, a my, niby w mieście nie mamy dostępu do sieci - zastanawia się.
Jonatowscy cały czas walczą. Systematycznie chodzą do burmistrza Mirosława Wędrychowicza. Nie krzyczą, nie awanturują się, ale stanowczo się przypominają.
- Jeśli nadal nie będę miała wody, to przyrzekam, że całe dziecięce pranie będę nosiła do ratusza - zapowiada Bożena Jonatowska - ostrzega kobieta, która obecnie jest w szóstym miesiącu ciąży.
Os. Harta to rzeczywiście zapomniane miejsce na mapie gminy. W wielu miejscach brakuje oświetlenia, nie wspominając o sieci wodociągowej.
Burmistrz potwierdza, że w przypadku niektórych te zaległości sięgają kilku dekad wstecz i rozumie pretensje choćby rodziny Jonatowskich.
- Ostatnio te panie „zagroziły” mi, że jak im tej wody nie zrobię, to są gotowe zacząć okupację budynku urzędu - mówi Mirosława Wędrychowicz. - I wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby rzeczywiście to zrobiły - przyznaje szczerze.
12 milionów do szczęścia
Włodarz Biecza przekonuje jednocześnie, że nie siedzi z założonymi rękami.
- Nasz wniosek o dofinansowanie, między innymi budowy wodociągu na Harcie przeszedł pozytywnie ocenę merytoryczną - podkreśla. - stworzenie tam sieci wiąże się z kolosalnymi wydatkami rzędu 12 milionów złotych, ale jesteśmy gotowi podjąć to wyzwanie - dodaje.
Teraz wszystko po stronie gminy: na czas trzeba dostarczyć projekty, pozwolenia. - Dopinamy ostatnie kwestie - twierdzi burmistrz.
Jest szansa, że prace zaczną się jeszcze w tym roku. Harta nie ma nie tylko wodociągu, ale również kanalizacji. Pani Bożena zdecydowała się na przydomową oczyszczalnię. I również na takie rozwiązanie gmina ma podobno mieć pieniądze. - Słowa dotrzymam. Kobiety w ciąży bym nie okłamał, bo to ponoć grozi myszami w domu czy czymś takim - zaręcza burmistrz.
Pani Bożena te wieści przyjęła ze spokojem. - I tak wybiorę się do ratusza, do pana burmistrza - zapowiada. - Tak profilaktycznie, żeby mu o sobie przypomnieć - dodaje z powagą.