- To nie do pomyślenia. Żyjemy w centrum miasta, niemal w najbliższym sąsiedztwie prezydenta, a borykamy się z problemami, z którymi nawet małe wsie sobie już radzą - mówi Monika Stefańska, która pięć lat temu wybudowała się przy ul. Zdrojowej.
Kobieta wciąż nie ma dostępu do miejskiej kanalizacji, wodociągu ani gazu. W podobnej sytuacji są jej najbliżsi sąsiedzi. Mieszkańcy Zdrojowej borykają się również z problemem dziurawej, niewyasfaltowanej drogi do ich posesji. O swoich problemach informowali już urząd miasta. Miesiąc temu powtórzyli swoje skargi w piśmie do prezydenta. Znów nie doczekali się odpowiedzi.
Nie chcą smrodu
- Przy domach mamy niemal tuż obok siebie studnie i szambo - wskazuje Małgorzata Kmiecik.
Ma obawy, czy przy nawet szczelnych instalacjach, jakieś zanieczyszczenia nie przedostają się do wody, którą piją.
- Żyjemy w XXI wieku. Kanalizacja powinna być normą, a my musimy się o nią prosić - ubolewa sądeczanka. Dodaje, że sytuacja jest uciążliwa nie tylko dla niej, ale i najbliższych sąsiadów.
- Gdy wywożą szambo, po osiedlu roztacza się niemiły zapach - przyznaje Danuta Hruby.
Mieszka na początku drogi osiedlowej, odchodzącej od głównej ul. Zdrojowej. Miała więc szansę przyłączyć się do miejskiej kanalizacji i wodociągów. Rodziny mieszkające w domach w głąb osiedla już takiej nie mają.
Walczą o drogę
Wszystkich mieszkańców tego odcinka Zdrojowej łączy natomiast problem drogi do ich posesji. Z nim niektórzy borykają się ponad dwadzieścia lat. Maria Kołacz wspomina, jak musiała dźwigać na plecach swą niepełnosprawną córkę, by przedostać się do głównej ulicy ze swej posesji. - Brodziliśmy w błocie po kolona - opowiada Kołacz. - Musieliśmy zakładać reklamówki na nogi - przypomina Hruby.
Dodaje, że po wielu interwencjach drogę kilka lat temu udało się co nieco utwardzić i wyżwirować. - Ale asfaltu do dziś nie możemy się doprosić - żali się.
W piśmie do prezydenta miasta mieszkańcy podnoszą, że intensywne opady deszczu dawno wypukały żwir i zrobiły dziury, w których gromadzi się woda. - Po ulewach z trudem da się tędy przejść - przekonuje Bogumiła Śliwa, zwracając uwagę, że z drogi korzystają dzieci, idące do szkoły.
Nie tylko jednak piesi mają problem wydostać się z osiedlowej drogi do ulicy. Również samochodem wyjechać stąd jest bardzo ciężko.
- W tym wypadku pogoda nie gra roli. Chodzi o znikomą widoczność przy wyjeździe. Skręcamy w lewo z duszą na ramieniu, bo nie widzimy, czy coś z tej strony nie nadjeżdża - wylicza kolejny z problemów Monika Stefańska. Mieszkańcy mówią, że również w tej sprawie interweniowali w Miejskim Zarządzie Dróg. Dzwonili, zgłaszając potrzebę ustawienia przy wyjeździe lustra drogowego.
Kanalizacja za trzy lata
Krzysztof Głuc, wiceprezes Sądeckich Wodociągów, przyznaje, że zapoznał się już z pismem mieszkańców ul. Zdrojowej.
- W głównej części dotyczy ono jednak problemu drogi - zaznacza. Wyjaśnia, że SW mają w planach rozbudowę swej sieci na tym odcinku. W „Wieloletnim planie rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i kanalizacji” zadanie to jest przewidziane na lata 2019-2020.
- Jesteśmy w stanie przesunąć je i wykonać wcześniej, tak by zgrać się z inwestycjami drogowymi. O ile takie będą robione - zaznacza Głuc.
Grzegorz Fecko, sądecki radny, ma nadzieję, że prezydent i MZD nie przejdą obok problemu obojętnie. - Położenie asfaltu na tym odcinku nie obciąży budżetu, a poprawi komfort życia, szczególnie dzieci - stwierdza Fecko. W tej sprawie interpelował też na ostatniej sesji Rady Miasta. Urząd przygotowuje jeszcze odpowiedzi na jego i nasze pytania. Do sprawy wrócimy.