Mukopolisacharydoza to przekleństwo mieszkańca Biadolin Radłowskich. Ciężka choroba genetyczna wyniszcza jego organizm i pociąga za sobą wiele skutków. Mężczyzna cierpi m.in na niedosłuch, a jego stawy i mięśnie nie są tak sprawne, jak u zdrowego człowieka. Jego stan byłby jeszcze gorszy gdyby nie specjalny lek, który co tydzień musi przyjmować w Krakowie.
- Dzięki niemu Bartek może w miarę samodzielnie funkcjonować - przyznaje Józefa Baka, mama 36-latka.
Nie tak dawno mężczyzna pojechał do Krakowa na podanie kolejnej dawki medykamentu. Długo nie zapomni upokorzenia, które spotkało go na dworcu głównym.
Na koniec ogonka
Bartek do stolicy Małopolski przyjechał przed godziną 9. Korzystając z chwili wolnego czasu postanowił z wyprzedzeniem kupić bilet na pociąg Pendolino do Warszawy. - Miałem tam wyznaczoną wizytę w klinice otolaryngologicznej - opowiada mieszkaniec miejscowości pod Tarnowem.
Podszedł do kasy biletowej, która oznaczona była symbolem dostępności dla osób niepełnosprawnych, także osób niedosłyszących. Przy okienku był obsługiwany już jeden podróżny. - Grzecznie czekałem aż zostanie obsłużony. Jednak, gdy kasjerka mnie zobaczyła kazała mi cofnąć się i stanąć w kolejce - mówi Bartek. Niepełnosprawny mężczyzna zaczekał, aż od okienka odejdzie obsługiwany klient i podszedł do szyby.
- Kasjerka znowu stanowczo powiedziała, żebym szedł do kolejki. Pokazałem legitymację, na której zaznaczono, że mam znaczny stopień niepełnosprawności. Ta kobieta jednak była chyba bardzo zirytowana, bo nic do niej nie docierało - podkreśla 36-latek.
Bartek musiał odejść w końcu od stanowiska. W kolejce stało w sumie około dwudziestu osób. Ustawił się na końcu, choć stanowiło to dla niego duże wyzwanie. - Musiałem odstać w kolejce pół godziny w kolejce. Bardzo bolał mnie kręgosłup i całe plecy - przyznaje niepełnosprawny mężczyzna. W końcu został obsłużony, ale w innej kasie, nieoznaczonej symbolem osoby niepełnosprawnej.
Jesteś inwalidą? Poproś
Sytuacja zbulwersowała Bartka oraz jego mamę, której opowiedział o całym zdarzeniu.
- Syn kupował już bilety w kasach dla niepełnosprawnych choćby w Warszawie i nikt go nigdy nie odsyłał do kolejki tylko normalne obsługiwano - kręci głową pani Józefa.
Kobieta postanowiła zadzwonić na infolinię PKP Intercity, aby wyjaśnić kłopotliwą sytuację. - Otrzymałam tam informację, że możemy napisać skargę - relacjonuje mama 36-latka. Bartek tak uczynił, ale odpowiedź przewoźnika wprawiła go w osłupienie - dowiedział się, że przed podejściem bez kolejki do kasy dostępnej dla niepełnosprawnych powinien uzyskać zgodę innych oczekujących pasażerów.
Regulamin rzecz święta
Po naszej interwencji Piotr Mazur z biura prasowego PKP Intercity przeprasza mieszkańca Biadolin za niedogodności, na które został narażony. To jedyna dobra wiadomość, bo w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu, PKP Intercity podkreśla, że wszystkie kasy biletowe, nawet te oznaczone symbolem dla niepełnosprawnych, obsługują podróżnych w kolejności ustawienia się w kolejce.
- Musimy budować zrozumienie dla niepełnosprawności wśród ludzi. Mamy wieloletnie zaniedbania w tym względzie, dlatego teraz tak to wygląda - komentuje Andrzej Ziembowski, konsultant ds. osób niepełnosprawnych w tarnowskim magistracie.
Przywileje obsługi niepełnosprawnych zniknęły z ustawy o pomocy społecznej, a poszczególne instytucje mają w tym zakresie pełną dowolność. W regulaminie PKP Intercity takich przywilejów nie uwzględniono.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
<