FLESZ - Niepełnosprawni bez środków z 1 proc. podatku
Artur N. w 2017 r. złożył w krakowskim sądzie wniosek o finansową rekompensatę za niesłuszny tymczasowy areszt i "inne represje zakończone wyrokiem uniewinniającym po trwających 10 lat procesach". Mężczyzna za kratkami przebywał w areszcie od maja do listopada 2006 r. Faktycznie jego sprawy sądowe trwały ponad dekadę i skończyły się w lipcu 2016 r., gdy Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy wyrok uniewinniający od oszustw, które zarzucono Arturowi N.
Wtedy uniewinniony wystąpił z wnioskiem o przyznanie mu 102 830 zł i zadośćuczynienia i takiej samej kwoty odszkodowania, czyli ponad 204 tys. zł.
Przekonywał w pismach, że wtedy w 2006 r. miał 37 lat i duże perspektywy w sferze w biznesowej. W okresie aresztowania nie mógł prowadzić swoich interesów, rozwijać się, nie mógł też odebrać od dłużników zainwestowanych i przywłaszczonych przez nich 830 tys. zł. Stracił wiarygodność w biznesie, był postrzegany jako kryminalista i utracił możliwość zarobkowania. Był zmuszony pożyczać na czynsz i opłaty. Biegli uznali, że jest zdrowy i może brać udział w procesach.
Ponadto aresztowanie uderzyło w jego w życie rodzinne. Nie mógł się opiekować sześcioletnim synem pozbawiony codziennego z nim kontaktu i nastąpiło nadszarpnięcie więzi z dzieckiem. Doszło też do zerwania więzi uczuciowej z partnerką. Ponadto za kratkami przeżywał stres w związku z zarzutami jakich nie popełnił. Był też stres, że musiał się stawiać na rozprawy. W tamtym czasie chorował, przed aresztem miał operację kręgosłupa, dostał rentę inwalidzką i orzeczono mu niezdolność do pracy. W więzieniu nie otrzymywał, jak twierdził, odpowiedniej opieki medycznej i leków.
- Areszt tymczasowy był dla mnie katastrofalny w skutkach zdrowotnych - przekonywał.
W sprawie odszkodowawczej nie ostał przesłuchany, bo się nie zgłaszał na rozprawy lub twierdził, że ma problemy z adwokatem.
Zdaniem sądu na kłopoty w biznesie mężczyzny, tymczasowy areszt nie miał wpływu, bo przecież i tak Artur N. był izolowany w związku z wykonaniem wyroku skazującego. Stan zdrowia skazanego wcale się nie pogorszył za kratkami i w tym czasie doznał typowych cierpień osoby pozbawionej wolności. Miał jednak w więzieniu opiekę medyczną, widzenia z rodziną i możliwość korespondenci listownej.
Krzywdę mężczyzny sąd wycenił na 5 tys. zł. Artur N. odmówił zeznań, więc nie było możliwe ustalenie dlaczego domaga się kwoty 204 mln zł, sumy "rażąco przeszacowanej" jak to określił sąd. Tym bardziej, ze mężczyzna nie przedstawił na piśmie żadnych dowodów tej sprawie, a jego zeznanie podatkowe z 2003 r. wskazuje przychody rzędu 30 tys. zł. Mimo odwołania od nieprawomocnego wyroku Sąd Apelacyjny w Krakowie nie przyznał mężczyźnie wyższych kwot. Orzeczenie jest ostateczne.
- Kraków sprzed niemal stu lat na kolorowych zdjęciach!
- Nowy sklep internetowy Magdy Gessler. Ceny zwalają z nóg. Flaczki za 50 złotych!
- Tropiki zaledwie dwie godziny drogi od Krakowa! [ZDJĘCIA]
- Organizator orgii w Brukseli poszukiwany przez policję z Wadowic?
- Mieszkania w Krakowie dla milionerów. Tak można mieszkać!
- Andrzej Duda jednym telefonem załatwił otwarcie stoków
