https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykły miecz, rzymska figurka i talary przy kościele parafialnym

Andrzej Ćmiech
Gorlickie znaleziska pochodzą głównie ze szlaku handlowego, który tędy przebiegał. Sensacją w XIX w. było znalezienie monet rzymskich podczas budowy kolei w Bieczu.

Ostatnie informacje o odnalezieniu legendarnego "złotego pociągu" w okolicach Wałbrzycha, spowodowały wzrost zainteresowania sensacyjnymi odkryciami, rozpalając wyobraźnię wielu ludzi. Dlatego przedstawiamy mało znane podania i legendy dotyczące skarbów na ziemi gorlickiej.

Na szlaku handlowym odnaleziono monety rzymskich cesarzy
Znaleziska te dotyczą przede wszystkim monet z uwagi na biegnący od starożytności przez nasz teren szlak handlowy. Występują one przeważnie pojedynczo, chociaż zdarzają się też znaleziska gromadne - "skarby". Dużą sensacją w XIX w. było znalezienie monet rzymskich podczas budowy kolei małopolskiej w okolicach Biecza. 18 sierpnia 1875 r. odkryto rzymskie monety, które zostały opisane w "Wiadomościach Numizmatyczno-Archeologicznych" w 1936 r.

Były to duże monety z brązu o wadze 20 gramów Faustyny starszej oraz cesarza Komodusa ze 175 r., miedziana moneta Cesarza Trajana z lat 103-111 oraz srebrna Cesarza Antonina Piusa ze 149 r. W latach późniejszych w różnych dzielnicach Biecza znajdowano denary cesarzy: Germanika, Trajana oraz Otacilli, żony cesarza Filipa Araba i brązowe monety cesarza Justyniana I. Podobne znaleziska miały miejsce w Wysowej, Szymbarku i Gorlicach. Z tego ostatniego, jak pisze Józef Barut, w okresie międzywojennym archiwum miejskie w Gorlicach posiadało jedną monetę.

Skarby ukryte pod posadzką kościoła
Sensacyjnym znaleziskiem było odkrycie pod posadzką bieckiej fary oraz w "Domu z Basztą" w 1896 r. podczas rozbiórki pieca kaflowego skarbu szklanych monet "pańszczyźnianych". Monety te były emitowane w XVII w. przez ród Korcińskich herbu Topór, dzierżawców królewskiej wsi Jodłowa pod Bieczem. Znalezisko to było przez wiele lat jedynym w Europie i wzbudzało wiele dyskusji wśród znawców pieniądza. Nic więc dziwnego, że stały się obiektem pożądania wielu kolekcjonerów i w czerwcu 1975 r. zostały skradzione. Obecnie w muzeum znajdują się dwie takie monety. Jedna kupiona na aukcji w 2005 r., a druga znaleziona podczas prac ziemnych przy rewitalizacji Biecza.

Nie było drugiego takiego miecza z brązu
Głośnym echem wśród miłośników wojskowości odbiło się znalezienie miecza z brązu wypłukanego przez ulewę w 1895 r. w Wysowej. Został on zabezpieczony i przekazany przez księdza Pragłowskiego do Muzeum Diecezjalnego w Tarnowie. Jak pisze Włodzimierz Antoniewicz w artykule "Miecze bronzowe znalezione w byłej Galicji", że "podobnego miecza nie znaleziono nigdzie indziej". Zbliżone odkryto na Węgrzech, w Austrii, Czechach i Bawarii. Miecz z Wysowej ma odłamany koniec i obecnie jego długość wynosi 41 cm, przy największej szerokości głowni 3 cm. Rękojeść jest oddzielnie odlana i ozdobiona 10 paskami rytymi. Przymocowana jest ona do głowni nitami. Podobny miecz do tego z Wysowej, lecz nieokreślonego typu znaleziono w rzece Ropie pod Bieczem, o czym pisał Andrzej Żaki, znany archeolog badający nasze tereny.

XVII-wieczne talary przy gorlickiej farze
Wiek XX to również czas, kiedy na ziemi gorlickiej odkrywano skarby powierzone na przechowanie ziemi. I tak w okresie międzywojennym w Brunarach znaleziono rzymską kultową figurkę z brązu, która należy do niewielu, jakie znaleziono na ziemiach słowiańskich poza granicami Imperium Rzymskiego. Po zakończeniu II wojny światowej znajdywano głównie skarby monet.

Tradycyjnie były one ukryte w glinianych garnkach i zetlałych skórzanych mieszkach. Przykładem takiego znaleziska może być skarb złożony z 14 zachodnioeuropejskich talarów z pierwszej połowy XVII w. znaleziony w 1953 r. podczas robót ziemnych w pobliżu gorlickiego kościoła parafialnego. Duży skarb złożony z 220 srebrnych monet polskich z czasów króla Zygmunta III Wazy, tzw. półtoraków znaleziono w 1955 r. we wsi Sokół. W latach sześćdziesiątych XX w. rozpalały wyobraźnię mieszkańców miasta prace wykopaliskowe prowadzone w obrębie Dworu Karwacjanów zwanego wówczas powszechnie "Lamusem dworskim". Podobno w piwnicach i lochach znajdowano drobne monety z XVII w. i elementy uzbrojenia oraz uprzęży.

Kosztowności pod najstarszą kapliczką
Do najpiękniejszych gorlickich podań należą te dotyczące najstarszej gorlickiej kapliczki przy ulicy Krętej. Jak podała do zapisu Konstantemu Laskowskiemu emerytowana nauczycielka z Gorlic Teresa Garanówna, pod kapliczką znajduje się zaklęty dwór z zaklętym księciem, księżniczką i 12 dworzanami w postaci białych myszek, strzegącymi 12 beczek dukatów. Klątwa zostanie z nich zdjęta dopiero wtedy, kiedy ktoś znający słowa zaklęcia wypowie je o 12 w nocy. Wówczas dwór ożyje, a skarby zostaną podzielone między księcia, księżniczkę i dworzan w połowie. Natomiast druga połowa przypadnie temu, kto te słowa odgadnie i wypowie.

Że te skarby są, potwierdza podanie opowiedziane Laskowskiemu przez Józefa Przybyłowicza w 1942 r.: "Koło starej kapliczki przy ul. Krętej była skarpa, w której widoczna była dziura po brakującym kamieniu. Gdy tę dziurę zatykano głazem, to jakaś nieznana siła stale ten kamień wyrzucała. Bywało, że w dziurze znajdowano znikające pieniądze tzw. "inkluzowe". Wedle twierdzenia ludzi starszych dziura ta prowadziła do piwnic, gdzie były zawalone zaklęte skarby pilnowane przez rycerzy. Jak twierdziła Katarzyna z Wacławskich Laskosiowa, skarby te można było zobaczyć w niedzielę palmową, gdy u bramy kościelnej "przemawiają się" ksiądz z organistą o wpuszczenie do wnętrza kościoła.

Zamczysko skarbnicą legend
O zaklętych skarbach mówi też następna klechda podana do zapisu przez Kazimierza Tokarskiego w 1928 r. dotycząca góry zwanej "Zamczysko" na Magdalenie. Twierdził on, że góra ta kryje zaklęte skarby, które na własne oczy widział Kanty Roman. "Pewnego razu, gdy pędził woły z pastwiska, a było to w wigilię św. Jana Chrzciciela (w noc świętojańską), widział, jak góra "Zamczysko" się otworzyła, a z niej wyjechało koryto pełne złotych dukatów. Noc była jasna, księżycowa, więc wszystko było dobrze widać. Na korycie z dukatami stał chłopczyk i mieszał dukaty wiosłem, przesuwając je do księżyca. Roman postanowił zdobyć choć trochę tych dukatów.

Jednak chłopczyk był ostrożny. Koryto z dukatami i strażnikiem wjechało z powrotem do wnętrza góry, która się zamknęła tuż przed nosem zawiedzionego Kantego Romana. Ten nie dał jednak za wygraną i postanowił swój zamiar uskutecznić za rok, wiedząc, że góra się otwiera co rok w noc świętojańską dla przesuszenia skarbów". Niestety, swojego zamiaru nie zrealizował, gdyż zmarł.

Król wąż był władcą skarbów
Według innego przekazu podanego przez Jana Pukawkę z Gorlic skarbów na "Zamczysku" pilnowały węże z królem węży na czele. Król miał złotą koronę na głowie, pokazywał się tylko raz w roku, na Boże Ciało. Trzeba było wówczas na niego czatować i odebrać mu złotą koronę. Tylko wtedy dostęp do skarbów byłby wolny. Podobno udało się to mieszkańcom Stróżówki. Jak podał w 1946 r. Andrzej Gruszka: "Ludzie ze Stróżówki podpatrzyli, jak się węże wygrzewały do słońca, a w środku między nimi ów król węży.

Chcąc węża odciągnąć, przynieśli koło od wozu, okręcili je szmatami i puścili z góry zamkowej. Koło potoczyło się szybko w dół. Węże sądziły, że jest to żywa istota, dały się zwieść i popełzły szybko za kołem. Został tylko król, który był stary. Korzystając z tego, ludzie ci ucięli królowi węży głowę i zabrali złotą koronę i diamenty". Czy góra "Zamczysko" im się otworzyła? Nie wiadomo i chyba należy sądzić, że koryto pełne złotych dukatów dalej się tam znajduje.

Gazeta Gorlicka

Wybrane dla Ciebie

Kraków świętuje 35 lat samorządu. "Mieszkańcy czują się współgospodarzami miasta"

Kraków świętuje 35 lat samorządu. "Mieszkańcy czują się współgospodarzami miasta"

Pracownicy mają już dość, domagają się podwyżek.  Będzie strajk w znanej firmie

Pracownicy mają już dość, domagają się podwyżek. Będzie strajk w znanej firmie

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska