Ogniowe larum z Bobowej o godz. 22.04 w czwartek dotarło do oficera dyżurnego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach. Alarmowano, że płonie wielka piekarnia przy ul. Grunwaldzkiej, a ogień rozprzestrzenia się od komina na cały dach budynku.
Do akcji pospieszyły wszystkie wozy gaśnicze, którymi dysponuje Jednostka Ratowniczo Gaśnicza PSP w Gorlicach. W działania włączono kilkanaście ochotniczych straży pożarnych w całego powiatu gorlickiego.
Gorliccy pożarnicy poprosili o wsparcie jednostki PSP z sąsiednich powiatów.
Z Nowego Sącza pojechała do Bobowej olbrzymia cysterna transportująca aż dwadzieścia tysięcy litrów wody.
Z Tarnowa dotarł do Bobowej specjalny wielki samochód z zapasem aparatów do oddychania, dzięki którym strażacy pracujący w maskach mogli bezpiecznie walczyć z żywiołem. Tłumić płomienie i prowadzić prace rozbiórkowe konstrukcji grożącej zawaleniem.
- To była bardzo trudna, niebezpieczna i długa akcja - relacjonuje aspirant Krzysztof Bobola, oficer dyżurny PSP w Gorlicach. - finał działań gaśniczych nastąpił dopiero o godz. 7.36 w piątek.
Podczas akcji gaśniczej kontuzji nogi doznał jeden z ratowników PSP. Nie ucierpiał natomiast nikt z załogi piekarni, choć w chwili wybuchu pożaru zakład pracował pełną mocą.