Klienci klucze otrzymali w lutym. Zaczęli powoli urządzać mieszkania, które większość kupiła
za oszczędności całego życia i wysokie kredyty. Metr kwadratowy kosztował średnio 5,6 tys. złotych. Miesiąc później zaczęły się schody. - W umowie przedsprzedaży, zawartej w kancelarii notarialnej, nie ma słowa o jakichś dodatkowych dopłatach - mówi podniesionym głosem Jakubowski.
Deweloper postawił pod ścia ną nabywców ponad stu mieszkań w apartamentowcu. Wśród właścicieli zawrzało. Stworzyli własne forum internetowe i wspólnie zastanawiają się, jak wybrnąć z sytuacji.
- Leopard broni się, że nie chodzi o dopłatę, ale o "pożyczkę", którą firma zwróci, jak będzie
w lepszej sytuacji finansowej - mówi Zdzisław Jakubowski. - Odbieramy to jako zwykły szantaż
i próbę wyciągnięcia od nas dodatkowych pieniędzy - dodaje.
Krakowski rzecznik praw konsumenta Michał Marszałek ocenia krótko: - Mamy już w biurze kilka spraw z tą firmą w roli głównej - przyznaje. - Klienci powinni natychmiast skierować sprawę do sądu
i nie muszą się zgadzać na jakieś żądania zawarcia aneksu do podpisanej wcześniej umowy - radzi.
Dla klientów Leoparda nie jest to jednak takie proste. - Słyszeliśmy w kancelarii notarialnej, która obsługuje dewelopera, że może on ogłosić upadłość, wtedy stracimy i mieszkania, i pieniądze
- martwi się Jakubowski. Wiele osób zdecydowało się więc dopłacić. Do portfela sięgnęło już 13 nabywców, następna 13 dopłaci pieniądze we środę.
"Polska Gazeta Krakowska" skontaktowała się z prezesem firmy Leopard SA, Jackiem Panikowskim.
Panie prezesie na jakiej podstawie żąda pan dodatkowej opłaty od klientów? __
Nie żądamy żadnej dopłaty, to jest jedynie ćwierć prawdy, którą pan zna.
Proszę zatem powiedzieć jaka jest cała prawda? __
Niech to pozostanie pomiędzy firmą a naszymi klientami. Nie zamierzamy niczego komentować
w mediach i tłumaczyć się publicznie.
Pana zdaniem wszystko jest w najlepszym porządku i nie straszy Pan klientów, że jeśli
nie zapłacą, to Leopard ogłosi upadłość? __
Do widzenia.
Adwokat Łukasz Jaszecki doradza by jednak sprawę skierować do sądu. - Z żądaniem natychmiastowego przeniesienia prawa własności mieszkań z dewelopera na mieszkańców - proponuje.
Wszyscy jednak boją się wychylić z szeregu. Nie chcą nawet ujawniać nazwisk. "Lepiej zapłacić i nie nagłaśniać sprawy. To jedyne wyjście z całej tej zagmatwanej i niejasnej sprawy" - czytamy opinię internauty, jednego z właścicieli mieszkania, który zapłacił żądaną sumę.
(Nazwisko klienta firmy zostało na jego prośbę zmienione)
