Kilka dni temu do Suchej Strugi dotarły wieści, że powiat nowosądecki dostał zastrzyk gotówki i można częściowo odbudować drogę. Mieszkańcy zawiedli się jednak srodze, kiedy poznali szczegóły planowanej inwestycji. Adam Czerwiński, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Sączu, rozwiał nadzieje na poprawę sytuacji. Jak twierdzi, odtworzenie stanu sprzed powodzi jest niemożliwe, dopóki nie zostanie umocniony brzeg.
"Dlaczego RZGW nie chce umocnić brzegu u nas, a wszędzie w okolicy nie ma z tym problemu?" - napisali mieszkańcy Suchej Strugi w liście do naszej redakcji. - "Udało się w Barcicach, Starym Sączu, Piwnicznej, Muszynie. Już zwyczajnie brakuje nam sił. Chcemy żyć spokojnie, nie obawiając się o życie i dobytek. Poprad z powodu roztopów znów wezbrał, a my ze strachem słuchamy prognoz pogody. Prosimy o pomoc".
Sylwester Kulig stracił już 4 ary. - Metr po metrze rzeka zabrała około 30-metrowy pas ziemi, a drogę zniszczyła na odcinku około 300 metrów. A przecież wystarczyłoby zepchnąć grunt spychaczem, umocnić kamieniami, żadna filozofia. Pisaliśmy do prezydenta, premiera, wojewody, wszyscy obiecywali pomoc - mówi rozżalony.
- Powiat chce wydać pieniądze na naprawę odcinka, który wcale nie jest najważniejszy. Co z tego, że będzie kawałek ładnej drogi rowerowej, jeśli nasza sytuacja zupełnie się nie zmieni - wtóruje Maria Kulig.
Zdzisław Zbozień z sądeckiego oddziału RZGW zapewnia, że projekt umocnienia jest gotowy.
- Staramy się o pieniądze. Jeśli dostaniemy dofinansowanie, natychmiast ogłosimy przetarg - dodaje. - Tylko na zabezpieczenie brzegów koszami siatkowo-kamiennymi trzeba około 4 milionów złotych. Mam nadzieję, że w tym roku uda się to umocnienie wykonać.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+