Stan kładki, a szczególnie schodów, jest bardzo zły. Ubytki widać gołym okiem. Asfalt wypełniający poszczególne stopnie się kruszy. Zamontowane na nich metalowe elementy odpadają. W niektórych miejscach wypadły już dziury. Mieszkańcy mówią, że kładka - to pułapka. Jest, jak twierdza bardzo niebezpieczna. Matki z dziećmi omijają ją szerokim łukiem. By przejechać bezpiecznie z dziecięcym wózkiem przez kładkę trzeba naprawdę się nabiedzić.
Kładka nad ulicą Nawojowską to bardzo uczęszczane przez mieszkańców miejsce w Nowym Sączu. Chodzą nią dzieci. Matki odprowadzają swoje pociechy do pobliskiej szkoły i przedszkola. Przechodzą tamtędy osoby strasze.
- Ta kładka powinna być dawno gruntownie wyremontowana - mówi Zofia Zając, emerytowana nauczycielka, która dzisiaj przyprowadzała ze szkoły swojego wnuka. - Jej stan woła o pomstę do nieba. Czy nikt w naszym mieście tego nie widzi?. Przypominam sobie, że jakiś czas temu był przeprowadzany tutaj doraźny remont, ale proszę zobaczyć, jak dzisiaj wygląda to przejęście. Przechodzi się przez nie z duszą na ramieniu, bo nie wiadomo, czy człowiek nie zawadzi o jakiś wystający metalowy element i się nie przewróci.
Mieszkańcy pytają: Kto będzie płacił odszkodowanie, jeśli przechodzień złamie nogę?
Miejski Zarząd Dróg w Nowym Sączu nosił się w tym roku z zamiarem remotu schodów na kładce. Do wczoraj można było składać oferty na realizacje tego zadania.
- Niestety nie wpłynęła żadna oferta na nasze zapytanie - mówi Grzegorz Mirek, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Nowym Sączu. - W związku z tym postępowanie zostało unieważnione.
Autor. Stanisław Śmierciak