Choć o horrorze, jaki przeżyła razem z niepełnosprawnym synem, nigdy nie zapomni, teraz jest jej lżej. Grażyna Ciuła właśnie wprowadziła się do wyremontowanego mieszkania, które wiosną ubiegłego roku doszczętnie strawił pożar. Sama nie byłaby w stanie udźwignąć ciężaru remontu. Na szczęście z pomocą samotnej kobiecie ruszyli ludzie dobrego serca.
- Zaczynam nowe życie - mówi szczęśliwa Grażyna Ciuła, emerytowana położna. - Nie wiem, jak mam dziękować - dodaje ze łzami w oczach.
W 2011 roku zmarł jej mąż, Bogumił, znany animator sądeckiej kultury, społecznik, zaangażowany w akcje charytatywne "Sądeczan dar serca". Na wieść o jego śmierci starszy syn, 39-letni Przemek, doznał udaru mózgu. I to on 19 maja ubiegłego roku przebywał sam w mieszkaniu na osiedlu Milenium, które o godz. trzeciej nad ranem stanęło w ogniu. Powiadomieni przez sąsiadów strażacy wynieśli z ognia nieprzytomną ofiarę, niedającą znaków życia.
- W jednej chwili świat mi się zawalił - wspomina pani Grażyna. - Po powrocie znalazłam doszczętnie zniszczone mieszkanie i wiadomość, że Przemek w ciężkim stanie odwożony jest do kliniki leczenia oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Nie wyobrażałam sobie dalszego życia, nie mówiąc o możliwości ponownego zamieszkania we własnych czterech ścianach.
Wokół rodziny Ciułów zaczęły się jednak dziać rzeczy niezwykłe. Z materialną pomocą jako pierwsza pospieszyła macierzysta parafia. Wsparcie zadeklarowały koleżanki pani Grażyny z pracy i z lat szkolnych oraz sąsiedzi. Pieniądze zbierali nauczyciele ze szkoły w Trzetrzewinie, w której uczy się młodszy syn, Mieszko.
- Całe wakacje poświęcił na skuwanie spalonych tynków i doprowadzenie mieszkania do takiego stanu, by mogli wejść tynkarze - wspomina pani Grażyna. W tym samym czasie bardzo powoli poprawiał się stan starszego syna.
- Po powrocie ze szpitala przez sześć tygodni miał rehabilitację w "Tukanie" w Zawadzie, gdzie postawiono go na nogi - dodaje mama Przemka.
Z pomocą ruszyli młodzi sądeczanie tworzący fundację Renovo. Powstała rok temu, by odnawiać i wyposażać domy i mieszkania ludziom biednym i poszkodowanym przez los.
- Pospieszyliśmy natychmiast z pomocą rodzinie Ciułów. To była dla nich wielka tragedia - mówi Łukasz Koczenasz, prezes fundacji. Fundacja ofiarowała pogorzelcom nieodpłatnie materiał budowlany, a spółdzielnia mieszkaniowa przekazała okna.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+