Do Nowego Sącza na trzy dni (17-20 października) przyjechali regionaliści, znawcy, miłośnicy i twórcy kultur, artyści i naukowcy, kierownicy i instruktorzy zespołów folklorystycznych z całej Polski. Organizatorem konferencji było Małopolskie Centrum Kultury „Sokół”. Kongres otworzył koncert heligonistów. Jak wyjaśnia Małgorzata Broda, dyrektor Instytutu Europa Karpat, koordynator programowy imprezy, heligonka była instrumentem, którego nie można było sprzedać, a jedynie wymienić.
- Podczas tego kongresu my właśnie wymieniamy się kulturą, której nie można sprzedać – mówi Broda.
Imprezę niejako podsumował panel dyskusyjny „Noworodak – granice zadomowienia”, podczas którego swoje historie opowiadali ludzie, zmuszeni przez różne koleje losu, do szukania nowego miejsca na ziemi. Wśród nich był między innymi Elsi Adajewa, 27-letni prezes Fundacji Sintar, działający na rzecz edukacji i integracji polsko-czeczeńskiej. Jako dziecko razem z rodziną trafił do Polski, uciekając przed wojną w Czeczenii. Julia Doszna, łemkowska pieśniarka z Bielanki koło Gorlic wspominała swoich bliskich.
- Po tych trzech dniach III Kongresu Kultury Regionów nasuwa mi się jeden wniosek: - trzeba wyciąć, wyrąbać, zaorać i usunąć ze świadomości społecznej te wszystkie „pnioki, krzoki i ptoki” – zaapelował znany językoznawca prof. dr hab. Józef Kąś. – Bo co to znaczy, że pniok ma być lepszy od krzoka, a ten od ptoka? Wartość człowieka poznaje się po tym, kim jest, jakim jest człowiekiem! I jeszcze jeden wniosek do organizatorów: za rok do kongresowej torby, do upominków i wydawnictw, proszę dołączyć paczkę chusteczek, a może nawet trzy paczki. Bo słuchając opowieści uczestników tej rozmowy, tak się wszyscy wzruszyliśmy, że łzy trzeba były ukradkiem ocierać.
Autorka: Monika Pawłowska