Radni zaapelowali
2 października br. na łamach naszej gazety zapytaliśmy urzędników krakowskiego GDDKiA o to, czy dalej mają w planach budowę południowej obwodnicy Nowego Targu. W ślad za naszym tekstem stosowny apel o rozpoczęcie tej ważnej inwestycji złożyła do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka cała nowotarska rada miasta minionej kadencji. Dokument jeszcze w trakcie kampanii wyborczej przekazał ministrowi z PiS Paweł Liszka - kandydat tej partii na burmistrza Nowego Targu, który ostatecznie przegrał jednak wybory już w pierwszej turze.
Odciążyć centrum
Jednomyślnym apelom o budowę obwodnicy nie ma się co dziwić. Ta droga jest miastu bardzo potrzebna już dziś, a za kilka lat jej brak faktycznie spowoduje paraliż stolicy Podhala.
We wrześniu dyrektor krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad podpisał umowę na zaprojektowanie i budowę 16-kilometrowego odcinka nowej, dwupasmowej zakopianki, pomiędzy Rdzawką a Nowym Targiem. Zostanie ona ukończona w ciągu pięciu lat, czyli do października 2023 roku.
- To doskonała informacja, bo na tę szosę czekaliśmy całe lata - mówi Dawid Przybylski, mieszkaniec Nowego Targu. - Pytanie jednak, co dalej? Obawiam się bowiem, że doprowadzenie tak dużej i szerokiej drogi do miasta bez dodatkowych rozwiązań sparaliżuje Nowy Targ.
W 2023 r. nowa zakopianka zostanie zakończona węzłem „Nowy Targ Południe”, zlokalizowanym na wysokości obecnego marketu Castorama. Kierowcy podążający do Zakopanego zjadą z niego wygodnie na obecną jednopasmową zakopiankę. Problem będą mieli jednak podróżni zmierzający drogą krajową nr 49 do Białki i Bukowiny, czy dalej, przez przejście graniczne w Jurgowie, na południe Europy. DK 49 zaczyna się bowiem w centrum, na Alejach 1000-lecia. Z węzła trzeba będzie się więc cofnąć do Alej.
- Nowy Targ, po wybudowaniu nowej zakopianki, która teoretycznie ma wyprowadzić ruch samochodów z centrum, absolutnie nie złapie oddechu - mówi Grzegorz Watycha, burmistrz miasta. - Wręcz przeciwnie. Ruch w centrum będzie większy. Już dziś w zimie w Białce czy Bukowinie jest równie dużo turystów co w Zakopanem. Jadą tu na stoki narciarskie, których tam brakuje. Ten potok aut zjedzie z zakopianki i wjedzie do centrum.
Burmistrz dodaje, że on też już kilkukrotnie jeździł do GDDKiA i rozmawiał tam o powrocie do koncepcji z 2008 roku. Zakładała ona, że wraz z zakopianką powstanie od razu łącznik w stronę Białki, czyli południowa obwodnica miasta. Watycha twierdzi, iż dostał od drogowców odpowiedź, z której wynika, że w GDDKiA początkowo faktycznie myślano o takim łączniku, ale napotkano przeszkody przy zdobyciu na niego warunków środowiskowych. Dlatego zaniechano pomysł i dziś połączenia drogi do Białki bezpośrednio z zakopianką się nie planuje.
Minister: nie mam pieniędzy
Wiadomo już, że ten stan szybko się nie zmieni. Minister Adamczyk właśnie odesłał na Podhale odpowiedź na apel radnych. Czytamy w nim, że nie ma szansy, by obwodnica powstała w najbliższym czasie, bo nie ma jej w Krajowym Programie Budowy Dróg. A on też jest nadmiernie napompowany.
Program będzie aktualizowany po 2020 roku i dopiero wówczas droga może dostać szansę na realizację. To oznacza, że ewentualną południową obwodnicą kierowcy pojadą dopiero w 2023-2025 r. Praktyka pokazuje, że minimum 2 lata trzeba taką drogę projektować i zdobywać na nią pozwolenia. Istnieje też prawdopodobieństwo, że pojawią się protesty, bo obwodnica ma sąsiadować z rezerwatem przyrody. A kolejne dwa lata zajmie sama budowa.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Poważny program
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
