Krzysztof Bodziony, najprawdziwszy Lach z Podegrodzia, który tańczy i śpiewa z zespołem regionalnym nie krył swego zachwytu podczas wczorajszej inauguracji Święta Dzieci Gór - międzynarodowego festiwalu folkloru w Nowym Sączu.
- Festiwal jest jubileuszowy, dwudziesty piąty, ale ja uczestniczyłem w zaledwie osiemnastu - mówi Krzysztof Bodziony. - Podziwiam stroje, śpiew, taniec. Dla mnie najważniejsze jednak jest budowanie wzajemnej przyjaźni i szacunku u dzieci z różnych kręgów kulturowych zjeżdżających z całego świata.
Na tegorocznym Święcie Dzieci Gór także jest niemal cały globus. Przyjechały przecież dziecięce grupy folklorystyczne z Meksyku, Indonezji, Indii, Turcji, Węgier i Jakucji w Rosji.
Każdy zespół - gość ma polskiego kamrata, grupę, z którą przebywa cały czas i z którą występuje na koncertach.
A podziwiać egzotycznych i polskich górali można na scenie przed sądeckim ratuszem i w Hali Sportowo Widowiskowej. Także. W Krynicy-Zdroju, Gródku nad Dunajcem, Limanowej, Bieczu, Krościenku nad Dunajcem, Muszynie.
I pomyśleć, że to artystyczne zamieszanie i bratanie wymyślił jeden człowiek, sądecznin Antoni Malczak, i że ma on dość siły i wytrwałości, by organizować je do dzisiaj. On wczoraj nie potrafił skryć wzruszenia zarówno podczas inaugurującego Festiwal nabożeństwa w sądeckiej bazylice jak i dziecięcego korowodu.
Autor: Stanisław Śmierciak