Gdy po raz kolejny, gdy wracałem znad mogiły za Krakowem, tuż przy wjeździe na obwodnicę
w Bochni (tzw. czarny punkt) jakiś tam starszy sierżant o coś apelował, oderwałem rękę od kierownicy, by go przełączyć na koncert fortepianowy Mozarta.
W tym samym momencie jakiś młody dresiarz z pobocza OBRZUCIŁ MÓJ SAMOCHÓD JAJKAMI!
W efekcie przez 5 sekund niczego nie widziałem.
Gdy już bezpiecznie zahamowałem, ochłonąłem, wytarłem żółtko i białko, zorientowałem się, że, chcąc nie chcąc, SIEDZĘ PO USZY W SAMYM ŚRODKU AKCJI ZNICZ. Wykręciłem 112, by zawiadomić policję o realnym zagrożeniu w postaci niezidentyfikowanego miotacza nabiału na drodze nr 4.
Patrol przyjechał po 40 MINUTACH, panowie stwierdzili, że i tak na pewno go nie złapią,
na co westchnąłem i włożyłem kluczyk do stacyjki z zamiarem oddalenia się. Ale NIE!!
Przez następne 25 minut poddawany byłem drobiazgowej kontroli z użyciem specjalistycznego sprzętu, w tym alkomatu, choć resztki skorupek na szybie jednoznacznie wskazywały na to, że jednak jestem trzeźwy i jajeczny snajper nie jest projekcją zapijaczonego mózgu.
Widzisz jak ktoś czymś obrzuca samochody (ostatnio koło Gorzowa były to kamienie): dzwoń
na policję! Jedno jest pewne - na bank cię przetrzepią.