Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. "Teatr mój widzę ogromny..."

Jerzy Stuhr
Andrzej Banaś
Przepraszam za tego Wyspiańskiego w tytule, ale wciąż bywa on "dobry na wszystko". Na niesmak upolitycznionej sztuki, na niepokoje sceny narodowej, ale i na ciepłą tradycję ludowo-rodzinną. W grudniu widać ten rozmach teatralny: od "Barbórek", radosnych tradycji świątecznych do szopek noworocznych.

W grudniu wszystko jest bardziej skomplikowane. Cieszyliśmy się po odzyskaniu wolności, że uda się oderwać sztukę od polityki - i co? Wszystko jest upolitycznione i oceniane, w zależności od tego, która partia uchwyci sprawę i zareaguje. Patrzę z boku, bo nigdy nie rozumiałem myślenia partyjnego… - warto by z tej zależności wyzwolić.

A czy scena narodowa ma odmienne od innych scen obowiązki? Ma jeden ważny obowiązek: musi dbać o twórczą interpretację klasyki polskiej. Stary Teatr w latach siedemdziesiątych nie nazywał się sceną narodową, a taką funkcję pełnił. Nie było dyskusji w zespole, gdy przyszedł Konrad Swinarski i powiedział: robimy "Wyzwolenie". Nikt nie mówił, a po co "Wyzwolenie", a może Gombrowicza byśmy zrobili? Naszym obowiązkiem stawało się robienie "Wyzwolenia". Pytanie było "jak"? Odpowiedź: odpowiedzialnie. Ale, co to znaczy? Szacunek dla autora? Interpretacja według własnego pokolenia?

Teraz problem jest szerszy, bo przeżywamy zmierzch teatru interpretacji. Kiedyś brało się utwór, żeby go zinterpretować. Dziś bierze się utwór, żeby sobie eksperymentować.

W polskiej klasyce kryterium było i jest najprostsze: co ja tym utworem chcę opowiedzieć moim rodakom o Polsce dzisiaj. Swinarski czytał Gustawa-Konrada poprzez chorobę, bo taki był czas: fascynowaliśmy się pismami profesora Kępińskiego, każdą myślą polskiej psychiatrii, zaczynaliśmy oglądać świat i swoich rodaków, przeczuwając rok 1970, 1980… Byliśmy pokoleniem wielkich emocji. I ten nasz Gustaw-Konrad w wykonaniu Jurka Treli, który co chwilę padał w epileptycznym ataku, bo jego organizm nie mógł wytrzymać natężenia w wadzeniu się z Bogiem - mieliśmy prawo odczytać poprzez swoje pokolenie.

I po to nam były "Dziady" potrzebne. I po to też było nam potrzebne "Wyzwolenie". W II akcie, który rozgrywał się w szpitalu
psychiatrycznym… maski przychodziły właśnie tam. Pamiętam, jak wcześniej, w roku 1960, Leszek Herdegen, jako Hamlet, wyszedł na scenę w dżinsach. Siedziałem na widowni też w dżinsach, kupionych na Tandecie, to on miał prawo mnie reprezentować. I tak się wtedy mówiło: możesz zrobić Hamleta, gdy przyjdzie czas na Hamleta. Gdy ten Hamlet stanie się reprezentantem tych, którzy siedzą na widowni. Bo biorąc klasyczny utwór - czytam opowieść o współczesnej Polsce.

Wziąłem udział w jednym z największych przedstawień "Wesela", które było widziane oczyma 4 inteligentów. Takiego odczytania nigdy wcześniej nie było. Ale wiedziałem, że lata siedemdziesiąte to był najtragiczniejszy czas dla inteligencji, która chciała wziąć odpowiedzialność za kraj, należała do KOR-u, bywała aresztowana. Ale był etos tej inteligencji.

I jak we czterech staliśmy na scenie, a szedł I akt, gdy to "chata rozśpiewana", to widz wiedział, że stoi czterech zblazowanych, pijanych inteligentów: Poeta, Dziennikarz, Gospodarz i Nos, a wszystko dzieje się w ich głowach. Staliśmy jak Wyspiański stał w kącie sali i patrzył, i też wszystko się działo w jego głowie. Wiedziałem, że biorę udział w czymś niesłychanie ważnym. To był narodowy teatr! Może dzisiaj problem polega na tym, że ten teatr nie ma kogo reprezentować? Dlatego artyści się tak męczą.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska