7-letnia Konstancja co noc przez sen odruchowo szuka ręki mamy. Dopiero gdy ją znajduje, śpi dalej. Dziewczynka jest najmłodszym dzieckiem państwa Oleksych z Okocimia koło Brzeska. Kilka dni temu pięcioosobowa rodzina straciła dach nad głową. Dom, który właśnie wyremontowali, spalił się w kilkanaście minut. Zostali tylko z tym, co mieli na sobie.
Dziwne dźwięki
W czwartek, dzień przed pożarem, 43-letnia pani Dorota obsypywała iglaki wokół domu białymi kamykami.
- W ubiegłym roku zrobiliśmy elewację, później kostkę. Wokół domu zrobiło się naprawdę ładnie - mówi.
Te jasne kamyki pięknie odznaczały się od zielonych drzewek. Tego wieczoru pani Dorota kładła się spać dumna z tego, co udało się jej zrobić. Tuż przed trzecią w nocy obudziły ją dziwne dźwięki. Na początku pomyślała, że to deszcz. Nie dawało jej to jednak spokoju. Gdy wstała, poczuła zapach spalenizny. Chwilę potem wszystko było jasne. Pali się poddasze, na którym spała razem z dziećmi: 7-letnią córką i dwoma dorosłymi synami. Męża nie było w domu, pracuje za granicą.
Wybiegli w piżamach
W ułamkach sekund zebrali się i wybiegli przed dom, zarzucili na siebie tylko jakieś swetry i kurtki. Wezwana na miejsce straż pożarna zjawiła się po 10 minutach. Drewniany strop był już jednak nie do uratowania. Podobnie jak meble i całe wyposażenie mieszkania. To, czego nie zniszczył ogień, zalała woda, którą gaszono pożar. Następnego dnia nad Okocimem przeszła potężna ulewa. Deszcz dokończył dzieła zniszczenia na pogorzelisku.
Rodzina Oleksych znalazła schronienie w położonym poniżej domu siostrzeńca. Mogą się tam zatrzymać, póki nie odbudują swojego domu.
Pomagają dobrzy ludzie
Do pomocy w pracy na zgliszczach przyszli znajomi, sąsiedzi. Za kilka dni na miejsce przyjedzie ekipa budowlana, która ma położyć strop, później trzeba będzie postawić dach.
- Musimy zrobić wszystkie instalacje - wylicza mieszkanka Okocimia. - Zależy mi, aby wszystko to było wykonane bardzo dokładnie, już nigdy nie chciałabym przeżywać pożaru - mówi, nawiązując do wstępnej ekspertyzy policyjnej, z której wynika, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w gniazdku na poddaszu.
Przykre wspomnienia
Rodzina bardzo przeżyła pożar. Nie tylko mała Konstancja, ale też 17-letni syn pani Doroty. Zrywa się w nocy, śni mu się, że dom cały czas się pali.
- Dla każdego z nas jest to bardzo trudne przeżycie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że mogliśmy wszyscy zginąć. To cud, że żyjemy - mówi pani Dorota.
Obok spalonego domu pięknie rozkwitły azalie. - Jeśli takie delikatne kwiaty przetrzymały ten pożar, my też damy radę, choć zaczynać wszystko od początku będzie nam na pewno trudno - mówi 43-latka.
Rodzinie można pomóc wpłacając fundusze na konto przy Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Okocimskiej: 52 1060 0076 0000 3290 0000 5089, z dopiskiem pomoc dla pogorzelców rodziny Oleksy.