Jak pan reaguje na to, co się dzieje na linii Rosja – Ukraina?
Przykro mi na to patrzeć, ale nie zdziwiły mnie ostatnie działania Rosji. Wiem, dlaczego to robi. Na początku były prowokacje w Ługańsku, Doniecku, ze strony terrorystów, można tak powiedzieć. To było po to robione, by Rosja mogła wejść na terytorium Ukrainy i im pomóc.
Na czym polegały te prowokacje?
Na ciągłym ostrzale, przez ostatnie dwa, trzy dni. Strzelano na pozycje ukraińskie. W rosyjskich mediach pokazywano, że to Ukraina strzela. A to czyste kłamstwo. Spodziewałem się więc takiej odpowiedzi Rosji.
Od dawna miał pan takie przekonanie?
Większość ludzi mówi, że zaczyna się wojna, a trzeba zrozumieć, że to trwa od ośmiu lat. Tyle trwa już ta wojna na Ukrainie. Codziennie jest strzelanina, ludzie giną. Dla mnie nie jest więc to nowość.
Zna pan tę sytuacje z przekazów telewizyjnych, od znajomych?
Od znajomych. Telewizję rzadko oglądam, choć akurat w poniedziałek oglądałem. Zazwyczaj oglądam dwie strony – włączam ukraińską i rosyjską telewizję. Nie dlatego, żeby dostać informacje, tylko zobaczyć, jak to pokazują. A skąd wiem, co się dzieje? Przecież mieszkałem długo na Ukrainie, mam znajomych z tych miejsc, gdzie jest konflikt. Wiem, co się dzieje. Jestem w stałym kontakcie. Powiem tak, teraz nic się nie zmieniło, tak jest od lat. Zmieniło się tylko to, że Rosja teraz oficjalnie będzie na tym terytorium. Chodzi o dokumenty, o potwierdzenie tego.
Znajomi boją się o swoje życie?
Każdy się boi, każdy ma rodzinę. Tak dla porównania – mieszkacie w Krakowie, a np. w Katowicach byłby konflikt zbrojny… To jak byście reagowali? Znajomi są blisko tego i martwią się. Akurat w Donbasie nie mam rodziny, ale blisko Krymu już tak, kilkadziesiąt kilometrów od Krymu mieszka moja mama, dziadek, w Nowej Kachowce.
Czy w tych samozwańczych republikach w Donbasie, uznanych teraz przez Rosję, jest rzeczywiście większość obywateli popierających Rosję, czy to jest tylko rosyjska propaganda.
Raczej propaganda. Ludzie są niemądrzy, gdy to się wszystko zaczęło, uwierzyli, że jest zagrożenie ze strony Kijowa, Ukrainy. Uwierzyli w to i część ludzi trzymała się Rosji i wierzyła, że im pomogą. Gdy jednak przyszli ci bandyci, ludzie zrozumieli, że zostali oszukani. Nie wiem, co będzie dalej.
A jak wygląda sytuacja na Krymie?
Mieszkają tam Ukraińcy, Rosjanie. Jest wojsko rosyjskie, ale tam nie ma strzelaniny. Byłem na wakacjach w domu, tam wojny nie widać. I na razie nie ma żadnych zmian na dzisiaj, jest inaczej niż w Donbasie, gdzie nastąpiło zaostrzenie sytuacji.
Jak pan sądzi, jak tam rozwinie się sytuacja?
Moim zdaniem Rosjanie wejdą i skończą się prowokacje. Powiedzą, że pomogli uregulować sytuację. W Ługańsku i Doniecku będą głosy: Dziękujemy Rosji, że przyszła i zaprowadziła pokój.
Czy Ukraina jest w stanie zbrojnie odbić ten teren?
Wierzę w to.
To wtedy będzie wojna.
No tak. Choć mam nadzieję, że jednak nie będzie wojny, ale Ukraina nie pogodzi się ze stratą, więc nie wiem, jak to rozwiąże. Oby to dalej nie zabrnęło.
Ale w poniedziałek nastąpił przełom, Władimir Putin ogłosił uznanie samozwańczych republik.
Powiedział też wiele innych rzeczy, niegrzecznych w stronę Ukrainy.
Minionej nocy, gdy śledził pan sytuację, denerwował się pan bardziej niż wcześniej?
Nie.
- Oceniamy piłkarzy Cracovii za mecz z Jagiellonią Białystok
- Kibice Cracovii dopingowali zespół w meczu z Jagiellonią [ZDJĘCIA]
- Konoplanka zaprezentował się kibicom "Pasów" [ZDJĘCIA]
- Nowy autokar Cracovii. Światowa klasa
- Ach, co to był za ślub! Thiago z Cracovii i jego piękna wybranka [ZDJĘCIA]
- Kadra Cracovii na wiosnę 2022 [ZDJĘCIA]
