Po os. Młodych w Olkuszu od dwóch miesięcy poniewiera się samochód, który brał udział w kolizji. Mimo kilku zgłoszeń mieszkańców osiedla nikt nie chciał się złomem zająć. Dopiero po interwencji „Gazety Krakowskiej” obiecano nam załatwienie sprawy.
W drugiej połowie czerwca między ulicami Reja i Konopnicką doszło do kolizji dwóch pojazdów. Sprawca odjechał z miejsca zdarzenia, po czym pozostawił swój samochód na trawniku przy ul. Krasińskiego i uciekł pieszo. - Od tamtej pory auto jest atrakcją dla bawiących się dzieci. A to raczej mało bezpieczne, żeby maluchy wchodziły do rozbitego auta - zwraca uwagę pani Monika, która mieszka przy ul. Krasińskiego.
Jakieś 1,5 tygodnia temu, w nocy ktoś dla zabawy przepchnął pojazd i zostawił go na trawie przy ul. Reja 8. - Stało na górce. Baliśmy się z sąsiadami, że w końcu się na kogoś stoczy i dojdzie do tragedii - podkreśla Jakub Żurek, którego 8-letnia córka często bawi się właśnie w pobliżu tego miejsca. Pan Jakub zadzwonił na policję z prośbą o interwencję. Na miejsce przyjechał patrol. Potem wezwał również straż miejską. Mundurowi zdecydowali się zepchnąć auto z górki na chodnik. I tak samochód zostawili.
Zobacz, jak wyglądał Olkusz przed laty i jak zmieniało się S...
Ponieważ na chodniku wrak tarasował drogę, po ok. dwóch dniach mieszkańcy postanowili sami przepchnąć go dalej - na trawnik przy parkingu. Tam pojazd stoi do tej pory. Zniknęły już z niego tablice rejestracyjne, powybijano szyby. Widać, że ktoś chętnie wchodzi do środka, bo czasem drzwi są otwarte, czasem zamknięte. - Radio też na początku było, teraz już go nie ma - mówią mieszkańcy.
Katarzyna Matras z Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu wyjaśnia, że sprawcą kolizji i właścicielem wraku jest mieszkaniec powiatu krakowskiego, wobec którego wciąż toczy się postępowanie. Jednocześnie informuje, że jeśli porzucone auto nie zagraża bezpieczeństwu, może stać. Właściciel jest zobowiązany do jego odholowania. Jednak w tym przypadku dzieci mają dostęp do tego samochodu, więc policjanci wspólnie ze strażą miejską obiecali jak najszybciej zająć się sprawą i usunąć pojazd.
Jak informuje Marek Lasek, komendant olkuskiej straży miejskiej, procedura usuwania wraków nie jest prosta. Długo trwa i dużo kosztuje, nawet 8 tys. zł. - Staramy się jednak na bieżąco reagować w sprawie takich pojazdów - zapewnia komendant. W tym roku zniknęły między innymi dwa polonezy z ul. Orzeszkowej, mercedes z Legionów Polskich i suw z ul. Skłodowskiej.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 16. "Buc"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU