Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostre imprezy przed zaobrączkowaniem. Tak się bawią przyszli małżonkowie

Piotr Rąpalski
Wieczory panieńskie i kawalerskie są po to, aby choć na chwilę zapomnieć o czekającym nas usidleniu
Wieczory panieńskie i kawalerskie są po to, aby choć na chwilę zapomnieć o czekającym nas usidleniu Anna Kaczmarz
Jechałem z dziewczynami party-busem, powabnymi piersiami kręciła przede mną striptizerka, a innym razem porwałem pana młodego i strzelałem do niego z karabinu - o przedślubnych imprezach pisze - Piotr Rąpalski

W Ameryce, jak widać na filmach, wieczory panieńskie i kawalerskie urządza się ostatniej nocy przed ślubem. U nas to nigdy nie przejdzie, bo ani pan młody, ani panna młoda nie zdążyliby dojść do siebie. Polacy bawią się na maksa bez wyjeżdżania do Vegas czy Tajlandii. Wystarczy autobus, dom lub... las. I nie ma co ukrywać - hektolitry alkoholu.

Party-busem po mieście

Dla pani Magdy Baran koleżanki zamówiły party-bus, czyli przerobiony na dyskotekę autokar, z barkiem wypchanym szampanem, dudniącą muzyką, wypasionymi kanapami i rurą do tańczenia rodem z klubu g0-go. - Nie mam pojęcia, co te wariatki zgotowały. Myślałam, że pójdziemy do klubu, a tu jakieś UFO - mówi Magda. - Ślub za tydzień, suknia gotowa, więc co tam. Czas się zabawić - dodaje.

Jedziemy wokół Plant. Dziewczyny opróżniają butelki szampana jak kolarz bidony na Tour de France. Na początku nieśmiałe, po 20 minutach zaczynają już wić się wokół rurki. Dziwnego kankana przerywa pojawienie się striptizera. Koleżka przebrany za półkowboja-półmarynarza zaczyna wywijać po całym busie z gołą klatą. Po chwili wiruje już tylko w slipkach. Czekam na najgorsze, ale okazuje się, że panie znają jednak granice.

Boski Rodrigo pojawia raz jeszcze w przebraniu policjanta. Najwięcej piruetów kręci przed panną młodą. - A co teraz robi twój chłopak? - pytam, szukając zaczepki. - Pojechał do Zakopanego do lokalu z niegrzecznymi góralkami - przyznaje Magda. - Ale czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - śmieje się. Zajeżdżamy w okolice klubu. Dziewczyny chwiejnym krokiem pakują się do środka, a ja już więcej nie przeszkadzam.

Porwanie i wojenka

Współorganizuję wieczór kawalerski kumpla Tomka. Uknuliśmy misterny plan wraz z jego przyszłą żoną. Miała tylko poprosić go o wyrzucenie śmieci. Chwila trwogi, czy nieświadomy leń zechce ruszyć tyłek sprzed telewizora. Idzie. Tuż pod bramą napada go czterech typów w kominiarkach. Wiążemy mu ręce taśmą, na głowę pakujemy płócienny worek i wkładamy na tylne siedzenie auta. Był pomysł z bagażnikiem, ale odpuściliśmy. Jedziemy do lasu. Tam już reszta ekipy robi grilla i chłodzi wódeczkę.

W czasie drogi Tomek oczywiście pojął, że nie porwała go mafia i parska śmiechem. Ubieramy wszyscy mundury i bierzemy broń do ręki. Taką na kulki z farbą. Czas na paintballa w starych bunkrach, ale wcześniej oczywiście lejemy do szklanek po parę karniaków. - Będzie duszno, ale pod żadnym pozorem nie ściągajcie kasków. Trzeba chronić oczy - mówi groźnie organizator bitwy.

Biegamy i strzelamy. Kto zabity wraca do bazy, pije karniaka i może walczyć dalej. Nie wolno oszukiwać i popełniać samobójstw. Pierwsze karkóweczki na grillu poszły z dymem. Im bardziej alkohol szumi w głowie, zasada "nie strzelamy z dwóch metrów" wychodzi z obiegu. Wojna kończy się, gdy zmierzcha. Na koniec "przypiekanie Tomka", czyli trzymanie go w czwórkę tuż nad rusztem. Typowe zabawy ludów prymitywnych. Zrzucamy mundury i nie bez trudu ruszamy w miasto.

Miła Pani Casandra

Na koniec trochę egzotyki. Fito Solares, z Gwatemali, kumpel kumpla, żeni się za dwa tygodnie. Zaczynamy uroczystość na tarasie domu w Płaszowie. Żonę właściciel wysłał na całonocny kurs salsy, a nam załatwił punkt kulminacyjny wieczoru.
- Casandra będzie. Porządna. Trzy razy powiedziała, że pokaże nam wszystko, ale zero seksu - mówi Michał. Cztery piosenki zatańczy za 400 zł. Na razie trzeba zabić czas. Grill, wóda, piwo i pogaduchy o piłce, kobietach i wspomnienia najlepszych libacji. Po godzinie dzwoni nasza gwiazda. - Powiedziała, że się spóźni, bo partnerka jej koleżanki zachorowała i nasza pani musiała zastąpić ją w lesbijskim tańcu - komunikuje Michał.

Muza zjawia się przed północą. - Przepraszam. Zatańczę jeden taniec więcej za darmo - mówi 20-letnia dziewczyna. Tuż przed wejściem do salonu pełnego napalonych facetów wypija ćwiartkę wódki. Duszkiem. Dla odwagi.

Najpierw wywija z naszym Fito. Po minucie chłopak nie ma już koszulki, a Casandra poi go wódką i bije pasem. Przez trzy piosenki wije się po nim jak wąż po lasce Eskulapa. Następnie szybki taniec przed każdym z nas. Wstawiony próbuję z nią rozmawiać, ale tancerka zupełnie mnie ignoruje. Nic dziwnego - burzę nastrojową chwilę. Casandra korzysta z okazji i zamawia taksówkę. No to zbieramy się na miasto.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska