Pogotowie ratunkowe zabrało we wtorek do szpitala z objawami zatrucia tlenkiem węgla 5 i 11-letnie dziecko oraz mężczyznę z jednego z domów przy ul. Górka w Malcu (gm. Kęty). Przeprowadzone pomiary potwierdziły obecność w budynku czadu. Do kolejnego zdarzenia doszło dzień wcześniej w jednym z domów przy ul. Bór w Brzeszczach. Tam zatruła się kobieta.
Do poważniejszego zatrucia doszło także w niedzielę wieczorem w jednym z mieszkań przy ul. Więźniów Oświęcimia na Osiedlu Zasole w Oświęcimiu. 11-letnia dziewczynka kąpała się w łazience, gdzie działał piecyk gazowy. Po kąpieli poczuła się źle i jej ojciec wezwał pogotowie. Dziewczynka została przewieziona przez pogotowie do szpitala, a następnie przetransportowana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do jednego ze śląskich szpitali.
Niestety, pomimo licznych apeli służb, ludzie nie wyciągają wniosków. Kilka dni wcześniej na tym samym osiedlu w Oświęcimiu doszło do niemal identycznego zdarzenia. Wówczas podczas kąpieli zatruła się 12-letnia dziewczynka. Jej stan okazał się na tyle poważny, że została przetransportowana śmigłowcem do specjalistycznego szpitala.
Służby apelują, by dbając o bezpieczeństwo swoje i rodziny sprawdzić drożność wentylacji kominowych oraz wyposażyć pomieszczenie, w którym funkcjonuje piecyk gazowy, centralne ogrzewanie czy też kominek, w czujnik tlenku węgla. To niedrogie urządzenie, które może uratować życie.
- Przypominamy, że tlenek węgla jest gazem bezwonnym więc człowiek go nie wyczuje, a czujnik wykryje nawet niewielką jego ilość w powietrzu i alarmem powiadomi o zagrożeniu - mówi Małgorzat Jurecka, rzecznik prasowy policji w Oświęcimiu.
ZOBACZ KONIECZNIE
Tych osób szuka policja w Małopolsce Zachodniej [LISTY GOŃCZE]