Właściciele niektórych lokali, którzy żyli z hazardu, teraz ogłaszają plajtę.
W Brzeszczach inspektorzy izby celnej w środku dnia zaskoczyli pracowników jednego z barów, w którym stały rzędy maszyn do gry. Wyproszono klientów, a "jednoręcy bandyci" zostali stamtąd zabrani razem z pieniędzmi, które były w ich wnętrzu. Maszyny były nielegalne, a pieniądze zarekwirowano na poczet ewentualnych kar. Ludzie, którzy nieraz godzinami siedzieli przed maszynami do gry, są zdezorientowani.
- Nie mogę uwierzyć, że tak to się kończy. Dla mnie to była fajna zabawa, choć muszę przyznać, że sporo już przegrałem - mówi Andrzej z Brzeszcz. - Myślę, że to koniec mojej przygody z hazardem. Przecież nie pojadę specjalnie do kasyna, bo jest daleko - tłumaczy.
Zawirowanie wprowadziła zmiana przepisów. Od 1 stycznia właściciele "jednorękich bandytów" muszą płacić znacznie wyższy podatek. Dotychczas było to około 800 zł za miesiąc od każdego urządzenia. Teraz są to 2 tys. zł. Poza tym koncesje nie są już tak chętnie przyznawane. Do tego dochodzą regularnie kontrole pracowników izby celnej.
- Ustawa dała nam możliwość weryfikacji, czy automaty działają legalnie, zgodnie z pozwoleniami. Dzięki specjalnym urządzeniom, jakim dysponują funkcjonariusze, mogą teraz bez problemu odtworzyć historię gry na automacie i sprawdzić, czy automat wypłacał więcej, niż pozwalają na to przepisy - mówi Tomasz Kierski, rzecznik Izby Celnej w Krakowie.
la wielu właścicieli automaty stają się nieopłacalnym interesem. Potwierdza to izba celna.
- W ostatnim czasie firmy masowo informują nas o zawieszeniu działalności bądź wycofaniu automatów z użytku w lokalach gastronomicznych - dodaje rzecznik krakowskiej izby celnej.
Nie brakuje takich graczy, którzy - po namyśle - cieszą się, że maszyny znikną z barów. Nawet gdy strzelą sobie kilka piwek i zacznie ich ciągnąć do z góry przegranej gry, nie będą mieli gdzie wyrzucać pieniędzy.
- Lubiłem sobie zagrać, bo zawsze była jakaś szansa na wygraną. Niestety, więcej wrzucałem, niż wygrywałem - przyznaje pan Krzysztof, mechanik z Oświęcimia. - Teraz muszę sobie znaleźć inną rozrywkę, gdyż wątpię, by maszyny wróciły na swoje dawne miejsce - dodaje mężczyzna.
Właściciele barów z automatami już szukają innego, równie intratnego, zajęcia.