Niechciany lokator w kamienicy przy ul. Jagiełły w Oświęcimiu
- To się w ludzkiej głowie nie mieści, że człowiek może żyć w takich warunkach - mówi pani Halina, „przyszywana ciocia” naszej bohaterki. - Kilkanaście lat temu dostali zagrzybione mieszkanie, ale miało być tylko na jakiś czas, dopóki nic lepszego się nie zwolni – dodaje. Mijają lata i nic się nie zmienia.
Mieszkanie komunalne przy ul. Jagiełły ma niewielki metraż. Dostała je mama Antoniny dla siebie i pięciorga dzieci. Starsze z córek, jak tylko skończyły 18 lat (dziś pani Antonina ma 28 lat), złożyły wniosek w wydziale komunalnym Urzędu Miasta o przydział mieszkań.
W kwestii mieszkaniowej nie działo się nic. Rodzina zaczęła podupadać na zdrowiu. Najpierw zachorowała głowa rodziny. Niestety kobieta, główna najemczyni mieszkania, zmarła przed trzema laty. By uchronić młodszych braci przed zabraniem ich do Domu Dziecka, najstarsza z rodzeństwa Antosia została rodziną zastępczą. Niestety los okazał się jeszcze bardziej okrutny. Młoda kobieta poważnie zachorowała, na nowotwór.
- Zaświadczenia o moim stanie zdrowia i sytuacji rodzinnej złożyłam w lokalówce od razu po śmierci mamy. Najpierw zapewniano mnie, że jestem na liście. Potem, gdy okazało się, że kamienica idzie to remontu polecono mi, żebym zrezygnowała, to szybciej dostanę mieszkanie, tylko że nie komunalne a socjalne. Było mi wszystko jedno jakie będzie, by było co ważne bez grzyba - wspomina pani Antonina. Posłuchała urzędniczki. - I zostałam na lodzie. Teraz mnie straszą, że mnie eksmitują, bo nie mam prawa do lokalu, a straciłam je, bo im zaufałam. Przekonują, że nowotwór, to żaden powód by otrzymać mieszkanie. Dodatkowych punktów nie dostałam też z racji bycia rodziną zastępczą. Gdzie pójdę z braćmi i moją rodziną? Pod most? - pyta młoda kobieta. Ma już dwójkę własnych dzieci i jest w trzeciej ciąży.
Razem z mężem i teściem co chwilę remontują mieszkanie. Niestety grzyb nie daje za wygraną. Kwitnie w najlepsze w szafkach kuchennych, przy oknach, za meblami, koło łóżka, a nawet łóżeczka 9-miesięcznego maluszka i cztery lata starszego brata. Nowe tapety, które położyli, prawie od razu odpadły.
- Nawet kołderka potrafiła zapleśnieć. W całym domu śmierdzi stęchlizną - opowiada kobieta przez łzy. - Ja choruję, dzieci chorują, a urzędnicy są nieczuli - mówi załamana. Na szczęście udała jej się jedna walka - z nowotworem.
Siostra pani Antosi dostała pokój z kuchnią w cieplutkim bloku na osiedlu, część sąsiadów też. W zatęchłej kamienicy należącej do miasta mieszkają jeszcze cztery rodziny, wszystkie z małymi dziećmi.
Czy pani Antonina dostanie w końcu mieszkanie od miasta?
- Zgodnie z prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego w Oświęcimiu z dnia 18.11.2020 r. pani Antoninie z synem oraz dwojgiem jej braci przysługuje uprawnienie do otrzymania lokalu socjalnego w ramach realizacji wyroku eksmisyjnego - informuje Wanda Habczyk, dyrektor Zarządu Budynków Mieszkalnych w Oświęcimiu.
Miasto Oświęcim rozważa możliwość wskazania osobnych lokali socjalnych w realizacji tego wyroku dla rodziny pani Antoniny oraz osobnego lokalu socjalnego dla jej braci. Kiedy? Nie wiadomo. Tak samo nie wiadomo, kiedy kamienica będzie remontowana.
- Ta kamienica to ruina, a nie dom. Tu nie da się żyć - rozpacza młoda kobieta.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Sklepy w Oświęcimiu w czasach PRL-u na starych zdjęciach po koloryzacji
- TOP najtańszych domów na sprzedaż w Oświęcimiu. Te ceny Was zaskoczą?
- Aktorzy Jasełek Salezjańskich na specjalnej sesji zdjęciowej. Zobaczcie!
- Zamieszanie wokół gadżetu hokejowej Unii Oświęcim. Kością niezgody jest wycieraczka
- Oświęcim wsparł Orkiestrę, która połączyła pokolenia. Zobaczcie zdjęcia
- Dworzec autobusowy w Oświęcimiu nie powstanie
FLESZ - Zbijanie wagi - igranie ze zdrowiem, igranie ze śmiercią..?
