Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. O meczach Unii z Podhalem znowu będzie się mówić

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Kibice w Oświęcimiu do dzisiaj wspominają perfekcyjnie wykonywane karne przez Lubomira Vosatkę (na zdjęciu), czy Jana Daneczka.
Kibice w Oświęcimiu do dzisiaj wspominają perfekcyjnie wykonywane karne przez Lubomira Vosatkę (na zdjęciu), czy Jana Daneczka. Fot. Jerzy Zaborski

Unia Oświęcim przegrała decydujące starcie hokejowego ćwierćfinału w Nowym Targu z Podhalem 2:3, ale zarząd, prezydent (bo na dzisiaj miasto jest największym sponsorem) oraz kibice, nie mają do swoich zawodników pretensji. Przecież potrafili powstać z kolan, bo przegrywali już 0:2 i nie brakowało opinii, że rywalizacja małopolskiej pary zakończy się w minimalnej liczbie spotkań.

Dwa zwycięskie mecze w Oświęcimiu, po których Unia wyrównała stan rywalizacji, pozytywnie nakręciła podopiecznych Josefa Dobosza, którzy - na decydujące starcie - pojechali pełni wiary we własne możliwości, choć to górale wciąż pozostawali faworytami rywalizacji. Grali u siebie, a przecież w pierwszych dwóch meczach łatwo pokonali oświęcimian.
_
- Może ci młodzi chłopcy nie mają jeszcze świadomości, ale napisali piękną kartę w historii klubu, choć przegrali – uważa Sławomir Wieloch, II trener oświęcimian. - Przez fachowców byli skazywani na porażkę w trzech meczach, a pierwsze dwa mecze w Nowym Targu zdawały się tylko potwierdzać takie opinie. Jednak chłopcy zrozumieli, że jak położą serce na lodzie, to wszystko może się zdarzyć. No i się wydarzyło. Przecież nie tylko w całym play-off, ale potem, od trzeciego meczu, przyszło nam odrabiać dwubramkowe straty. O ile w Oświęcimiu ambicja została nagrodzona, to już w Nowym Targu zabrakło nam szczęścia. Chłopcy moralnie mogą czuć się zwycięzcami. Do tej pory wspominało się głównie mecze Unii z Podhalem z czasów, kiedy sam byłem zawodnikiem _– mówiąc te słowa popularny „Lulek” nawiązał do meczu ligowego z góralami z lat 90. ubiegłego stulecia, kiedy w 45 min Unia przegrywała u siebie 1:4, by wygrać 5:4 (było to 11 października 1991 roku, w tercjach 1:3, 0:0, 4:1 – przyp. red.), czy też decydującego meczu finałowego, kiedy oświęcimianie we własnej hali przerywali hegemonię Podhala (1:0). W obu tych przypadkach decydujące gole zdobywał obecny asystent trenera.

I dodaje: - Jestem dumny z tego, że właśnie teraz jeszcze przez wiele tygodni będzie się mówiło o młodych oświęcimianach, którzy byli o włos od wyeliminowania faworyta na oczach całej Polski, bo mecz był „na żywo” pokazywany w telewizji. Mecze miały klimat klasyków, jak przed laty określało się potyczki Unii z góralami – dodaje Wieloch.

W Oświęcimiu przyznają, że bolą okoliczności utarty decydującej bramki, którą Patryk Wronka zdobył dość przypadkowo. - Taki jest play-off. W nim nie liczy się piękno, tylko środki prowadzące do celu – podkreśla trener Wieloch.

Dlatego w meczach o wszystko zawodnicy decydują się na strzały niemal z każdej pozycji.

Oświęcimianie po zdobyciu wyrównania nie mieli nakazu pójścia do przodu, żeby szukać zwycięskiej bramki w regulaminowym czasie. Mogli nadal grać uważnie w obronie, bo przecież w karnych mieli zdecydowanie więcej szans na wygraną. W takich okolicznościach nie przegrali już od dwóch lat. - Chłopcy zaczęli konstruować kontrę, ale krążek został przechwycony przez rywali w tercji środkowej i to oni nas skarcili. Taki jest play-off, że w ciągu kilku chwil można trafić z piekła do nieba i odwrotnie – przypomina Sławomir Wieloch. - Odeszliśmy z honorem, a play-off był kuźnią charakteru.

Dla wielu decydującym momentem była przewaga liczebna oświęcimian, już po doprowadzeniu przez nich do wyrównania. Nie udało im się jej wykorzystać. Wszystko wpaść nie może, a i górale w osłabieniach grają bardzo agresywnie.

Oświęcimianie wytrzymali fizycznie trudny walki , bo we wszystkich pięciu meczach grali na trzy formacje, a górale mieli komfort wystawienia o jednej więcej. W osłabieniach szkoleniowcy posyłali zazwyczaj w bój dwie “czwórki”.

W Unii mają nadzieję, że heroiczna postawa w play-off zwróci na zespół większą uwagę sponsorów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska