W niespełna 40-tysięcznym mieście są już dwa sklepy sieci Lidl oraz dwa Netto. Jest Carrefour w galerii "Niwa", Kaufland, Biedronka oraz Aldi. Kilka sklepów ma PSS Społem oraz Savia. Niewykluczone, że projekt stworzenia galerii handlowej na Bulwarach w końcu też doczeka się realizacji. Wkrótce też lista marketów wydłuży się o dwa kolejne. Przy ul. Legionów w szybkim tempie powstaje kolejna Biedronka, a przy ul. Zatorskiej Castorama.
Z takiego obrotu sprawy cieszą się klienci oraz osoby bezrobotne. - Cieszę się, że będą dwa kolejne markety, bo może będzie jeszcze większa różnica w cenach - mówi Ilona Sławeta z Oświęcimia (na zdjęciu z dwuletnią córeczką Olą). - Lubię robić zakupy w supermarkecie, bo mają niższe ceny. - Ale owoce i warzywa zawsze kupuję w jarzyniaku lub na targu, bo są świeże i pachnące.
Budowane właśnie wielkopowierzchniowe sklepy, to też nowe miejsca pracy. Sprawdziliśmy w Powiatowym Urzędzie Pracy. Choć Netto jeszcze nie powstało, już firma chce zatrudnić 10 sprzedawców. Kolejne etaty czekają też w Oświęcimiu. - To dobrze, że mimo kryzysu powstają u nas takie sklepy. Sama mam zamiar starać się w jednym z nich o pracę - przyznaje pani Katarzyna z Oświęcimia, rencistka, która chce dorobić.
Tłumaczy, że niedawno straciła pracę i teraz została z 740 zł rentą.
- Jeśli sklepów jest dużo, to przynajmniej pojawia się większa szansa na pracę - tłumaczy pani Katarzyna.
Marketów boją się za to właściciele mniejszych sklepów. - Kiedyś zatrudniałem 11 osób, dziś zaledwie trzy, klientów coraz mniej - żali się Jarosław Lignar, który ma sklep w centrum miasta. Przyznaje, że duże sklepy mają niższe ceny i to przyciąga do nich klientów.
W grodzie nad Sołą sklepy wielkopowierzchniowe rosną jak "grzyby po deszczu". We wszystkich pełno klientów. Do ich obsługi potrzebna jest cała armia pracowników. Zajęcie jest tutaj dla ochroniarzy, ekspedientek, magazynierów, pakowaczy i sprzątaczek.
