https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcimskie: mieszkańcy mają dosyć hałasującej firmy

Małgorzata Gleń
Tiry nie będą mogły wjechać na teren zakładu w Zaborzu, bo gmina Oświęcim postawi znaki ograniczające tonaż
Tiry nie będą mogły wjechać na teren zakładu w Zaborzu, bo gmina Oświęcim postawi znaki ograniczające tonaż archiwum Polskapresse
Walka z uciążliwym sąsiadem nie jest łatwa. Przekonał się o tym Marek Świderski z Zaborza koło Oświęcimia. Na wiejskim osiedlu domów jednorodzinnych powstał skup złomu i odpadów. Hałas i gryzący dym nie dają spokojnie żyć mieszkańcom okolicy. Teraz okazuje się, że starostwo powiatowe w Oświęcimiu, jedyny organ mogący wydać decyzję o dopuszczalnym poziomie hałasu, nie zrobiło tego i umorzyło postępowanie, bo właściciele firmy przerobili budynki i użytkują je niezgodnie z przeznaczeniem.

Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.

Najpierw więc Powiatowy Inspektorat Nadzoru budowlanego musi zalegalizować je po samowolnej przebudowie. - To może trwać lata - denerwuje się Marek Świderski.

Problem mieszkańców osiedla zaczął się dwa lata temu, gdy na terenie byłego hotelu robotniczego powstało złomowisko. Złom i odpady przywożone są tirami, rozładowywane i segregowane. Firma ma pozwolenie na składowanie odpadów niebezpiecznych, jak azbest, tlenki metali, rtęć, szlamy zawierające substancje niebezpieczne dla zdrowia i wiele innych.
- Hałas, jaki przy tym powstaje, jest nie do zniesienia - opowiada Świderski. - Do tego spalają tam różne rzeczy. Idzie stamtąd śmierdzący dym - dodaje.

Najpierw po dobroci zaczął upominać pracowników firmy. Nic to nie dawało. W końcu sięgnął po mocniejsze argumenty. Zaczął wzywać policję. W efekcie firma została kilka razy ukarana mandatami za nielegalne spalanie śmieci. Świderski o tym, co dzieje się na terenie firmy, zaczął też informować urzędy.

Teraz załamał się. Starostwo powiatowe odpisało mu: "W stosunku do obiektu samowolnie zrealizowanego nieprawidłowe jest orzekanie przez właściwy organ (tj. starostwo powiatowe) o dopuszczalności hałasu emitowanego przez ten obiekt. Wszelkie kwestie dotyczące użytkowania nielegalnie wybudowanego lub użytkowanego obiektu, możliwości jego funkcjonowania i wiążących się z tym zagrożeń winny być wyjaśnione i ocenione przez organ administracji (PINB) w postępowaniu legalizacyjnym, w którym to postępowaniu badane jest także spełnienie przez obiekt wymogów ochrony środowiska".

PINB potwierdził już, że zmieniono w jednym z budynków sposób użytkowania z funkcji hotelowej na składowisko. Jeden budynek kazał ponadto opróżnić i wyłączyć z użytkowania ze względu na kiepski stan techniczny. - Teraz czekamy na dokumenty, by zacząć proces legalizacji - mówi Sławomir Teda, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Oświęcimiu.
Legalizacja jest kosztowna. - W przypadku legalizacji zmiany sposobu użytkowania na przykład średniej wielkości domu na zakład krawiecki, to koszty około 75 tysięcy złotych - mówi Teda.

Markowi Świderskiemu jednak trudno zrozumieć, czym będzie się różnił hałas wydobywający się z zalegalizowanego obiektu od tego, który rozlega się teraz. - Te procedury tylko przedłużą moją i sąsiadów gehennę - mówi.

Jest jednak nadzieja, że wielkie tiry już złomu do firmy nie przywiozą. Na uliczkach osiedla niebawem staną znaki ograniczające wjazd samochodów o ładowności powyżej 12 ton. Współwłaściciel firmy twierdzi, że zakład nie jest uciążliwy i działa legalnie. Przekonuje, że przeszkadza tylko Świderskiemu. - Nie robimy tu nic złego, mamy pozwolenia - mówi.

Hałasowi nie!

Sąd Najwyższy wielokrotnie potwierdzał, że nadmierną uciążliwość firmy na sąsiedniej posesji można powstrzymać, nawet gdy jej właściciel ma wszystkie niezbędne pozwolenia. Tak było w sprawie z 2009 r., kiedy sąsiedzi skarżyli się na firmę, której właściciel na zewnątrz młotem prostował felgi i prowadził załadunek i wyładunek węgla. Sąd Najwyższy potwierdził wyrok zakazujący składowania węgla oraz m.in. wykonywania usług wulkanizacyjnych na zewnątrz budynku. Podobnie było w sprawie, w której sąsiedzi skarżyli się na zakład pogrzebowy, z którego okna sali pogrzebowej wychodziły na ich
sypialnię i pokój dzienny.

W zezwoleniu na działalność dla firmy z Zaborza wystawionym przez Starostwo Powiatowe w Oświęcimiu jest klauzula, że nie będzie ona stwarzać jakichkolwiek uciążliwości wykraczających poza granice działki, a zwłaszcza hałasu, wibracji, odoru i zanieczyszczeń powietrza. W takim przypadku starosta może cofnąć zezwolenie bez odszkodowania.

Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
tamten
jestem z włocławka ze skupu złomu zrobili sobie przeładunek i sortownie , mieszkam 10 m od skupu , walczę już 5 lat , zobaczę co dalej jeśli miasto nie pomoże to Sąd Cywilny - nie odpuszczę też okien się nie da otworzyć hałas i smród palonych kabli
M
Mieszkanka
"Współwłaściciel twierdzi, że złomowisko nie jest uciążliwe" i przeszkadza tylko Panu Markowi. Otóż nie prawda, przeszkadza wielu osobom. Niech sobie właściciel na przeciwko swojego domu taki złom otworzy to zobaczymy jak jemu nie będzie przeszkadzać!!! Ale Pan Marcin ma w nosie mieszkańców osiedla, a jak przyjdzie lato to nawet okna się nie będzie dało otworzyć, hałas, smrody itp. Świetnie!!!
w
wieśmak
A gmina milczy???
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska