Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
Najpierw więc Powiatowy Inspektorat Nadzoru budowlanego musi zalegalizować je po samowolnej przebudowie. - To może trwać lata - denerwuje się Marek Świderski.
Problem mieszkańców osiedla zaczął się dwa lata temu, gdy na terenie byłego hotelu robotniczego powstało złomowisko. Złom i odpady przywożone są tirami, rozładowywane i segregowane. Firma ma pozwolenie na składowanie odpadów niebezpiecznych, jak azbest, tlenki metali, rtęć, szlamy zawierające substancje niebezpieczne dla zdrowia i wiele innych.
- Hałas, jaki przy tym powstaje, jest nie do zniesienia - opowiada Świderski. - Do tego spalają tam różne rzeczy. Idzie stamtąd śmierdzący dym - dodaje.
Najpierw po dobroci zaczął upominać pracowników firmy. Nic to nie dawało. W końcu sięgnął po mocniejsze argumenty. Zaczął wzywać policję. W efekcie firma została kilka razy ukarana mandatami za nielegalne spalanie śmieci. Świderski o tym, co dzieje się na terenie firmy, zaczął też informować urzędy.
Teraz załamał się. Starostwo powiatowe odpisało mu: "W stosunku do obiektu samowolnie zrealizowanego nieprawidłowe jest orzekanie przez właściwy organ (tj. starostwo powiatowe) o dopuszczalności hałasu emitowanego przez ten obiekt. Wszelkie kwestie dotyczące użytkowania nielegalnie wybudowanego lub użytkowanego obiektu, możliwości jego funkcjonowania i wiążących się z tym zagrożeń winny być wyjaśnione i ocenione przez organ administracji (PINB) w postępowaniu legalizacyjnym, w którym to postępowaniu badane jest także spełnienie przez obiekt wymogów ochrony środowiska".
PINB potwierdził już, że zmieniono w jednym z budynków sposób użytkowania z funkcji hotelowej na składowisko. Jeden budynek kazał ponadto opróżnić i wyłączyć z użytkowania ze względu na kiepski stan techniczny. - Teraz czekamy na dokumenty, by zacząć proces legalizacji - mówi Sławomir Teda, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Oświęcimiu.
Legalizacja jest kosztowna. - W przypadku legalizacji zmiany sposobu użytkowania na przykład średniej wielkości domu na zakład krawiecki, to koszty około 75 tysięcy złotych - mówi Teda.
Markowi Świderskiemu jednak trudno zrozumieć, czym będzie się różnił hałas wydobywający się z zalegalizowanego obiektu od tego, który rozlega się teraz. - Te procedury tylko przedłużą moją i sąsiadów gehennę - mówi.
Jest jednak nadzieja, że wielkie tiry już złomu do firmy nie przywiozą. Na uliczkach osiedla niebawem staną znaki ograniczające wjazd samochodów o ładowności powyżej 12 ton. Współwłaściciel firmy twierdzi, że zakład nie jest uciążliwy i działa legalnie. Przekonuje, że przeszkadza tylko Świderskiemu. - Nie robimy tu nic złego, mamy pozwolenia - mówi.
Hałasowi nie!
Sąd Najwyższy wielokrotnie potwierdzał, że nadmierną uciążliwość firmy na sąsiedniej posesji można powstrzymać, nawet gdy jej właściciel ma wszystkie niezbędne pozwolenia. Tak było w sprawie z 2009 r., kiedy sąsiedzi skarżyli się na firmę, której właściciel na zewnątrz młotem prostował felgi i prowadził załadunek i wyładunek węgla. Sąd Najwyższy potwierdził wyrok zakazujący składowania węgla oraz m.in. wykonywania usług wulkanizacyjnych na zewnątrz budynku. Podobnie było w sprawie, w której sąsiedzi skarżyli się na zakład pogrzebowy, z którego okna sali pogrzebowej wychodziły na ich
sypialnię i pokój dzienny.
W zezwoleniu na działalność dla firmy z Zaborza wystawionym przez Starostwo Powiatowe w Oświęcimiu jest klauzula, że nie będzie ona stwarzać jakichkolwiek uciążliwości wykraczających poza granice działki, a zwłaszcza hałasu, wibracji, odoru i zanieczyszczeń powietrza. W takim przypadku starosta może cofnąć zezwolenie bez odszkodowania.
Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!