
Giewont
Jesień to doskonała pora roku by wybrać się na szczyt najbardziej rozpoznawalny i kojarzony z Zakopanem.
Wybierając się na Giewont trzeba pamiętać, żeby unikać przebywania w pobliżu szczytu w czasie burzy. Gdy słyszymy zbliżające się wyładowania, nie czekajmy, ani nie idźmy w górę. Ale zawróćmy w dół.
Jesienna wyprawa na Giewont jest doby=rym pomysłem. Zmierza tam zdecydowanie mniej turystów niż w sezonie letnim. Choć w weekendy przy podejściu na kopułę szczytową mogą tworzyć się korki.

Czerwone Wierchy
Czerwone Wierchy to obowiązkowy punkt na mapie jesiennych wypadów w Tatry. Szczyty zawdzięczają swoją nazwę roślinie o nazwie sit skucina, która jesienią przybiera czerwoną barwę. Jeśli chcecie zobaczyć ferie jesiennych barw w Tatrach powinniście w pierwszej kolejności ruszyć na Czerwone Wierchy. To masyw górski znajdujący się w ciągu głównego grzbietu Tatr Zachodnich. Biegnie nim granica polsko-słowacka. Na zdjęciu Małołącznia.

Wołowiec
Szczyt ten wznosi się na wysokość 2064 metrów. Ten jeden z najwyższych szczytów polskiej części Tatr Zachodnich wznosi się nad dolinami: Chochołowską, Rohacką i Jamnicką.
Przez polskich pasterzy szczyt ten nazywany był przeważnie Hrubym Wierchem. Słowaccy pasterze nazywali go Wołowcem i ta nazwa zwyciężyła, gdyż znalazła się na mapach sporządzonych przez austriackich kartografów.

Rakoń
To słabo wyróżniający się szczyt w Tatrach Zachodnich, znajdujący się w bocznej północnej grani Wołowca. Jednak bardzo ładne miejsce, szczególnie na jesienne wypady.
Szczególnie barwnie stoki Tatr Zachodnich w otoczeniu Rakonia wyglądają jesienią, gdy wybarwiają się na różne kolory: kępy borówek (występują ich tutaj 3 gatunki) na jaskrawoczerwony kolor, wrzosy zakwitają fioletowo, sit skucina wybarwia się na rudo, bliźniczka psia trawka na żółto, a to wszystko na tle ciemnozielonych kęp kosodrzewiny.