
Turyści oburzają się, że podczas wyjazdu właściciel przed opuszczeniem kwater skrupulatnie wszystko sprawdza. Nie ma się jednak co dziwić, bo kreatywność gości niejednokrotnie zaskakuje nie tylko gospodarzy.

Często też goście zamiast zgłosić, że coś się zepsuło, ukrywają ten fakt. To już powszechnie znane triki turystów, że połamane krzesła ustawiają idealnie i dopiero po dotknięciu te rozsypuje się jak domek z kart. Czy np. klejenie złamanych listew w łóżku taśmą. Gdy właściciel wchodzi do pokoju i widzi np. idealnie złożona pościel, już wie, że będą kłopoty...

Zdumiewa zupełna niefrasobliwość rodziców, którzy na wakacjach pozwalają dzieciom na wszystko. Jeden ze skrajnych przypadków w pensjonacie na Olczy: czterolatek przed wejściem do pensjonatu zdjął spodnie i zaczął sikać na pelargonie w doniczce. Jego mama z rozbrajającym uśmiechem stwierdziła, że on tak ma. Innym razem kiedy dziecko potłukło szklanki, jego tata nakrzyczał na właścicielkę, że stały za nisko i to jej wina.

Wielu gości zapomina, że dobra zabawa ma swoje granice. Niejednokrotnie właściciele kwater musza prosić policję o uspokojenie co bardziej krewkich wczasowiczów. Zdarza się, że balangowicze kończą swoje nocne ekscesy na komendzie policji.