https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oto najbardziej denerwujące zachowania ceprów podczas wyjazdu w Tatry. Doprowadzają górali do szału

Aurelia Lupa, Łukasz Bobek
Co denerwuje i najbardziej irytuje wynajmujących pokoje w górach?
Co denerwuje i najbardziej irytuje wynajmujących pokoje w górach?
Pod Tatrami wakacje w pełni, co oznacza, że pod pod Giewontem zrobiło się naprawdę bardzo tłoczno. To czas zarobku, ale i bardzo intensywnej pracy dla sprzedawców i wynajmujących kwatery górali. Niestety, czasami zachowanie turystów budzi zdumienie, rozbawienie, ale także irytację. Zobaczcie, co najbardziej denerwuje górali, prowadzących biznesy.

Wynajem pokoi dla przyjeżdzających pod Tatry turystów to prosty i dochodowy biznes. Ceprom (tak górale nazywają turystów) wydaje się, że wystarczy mieć pokój z łóżkiem, goście przychodzą, a gospodarz tylko liczy dutki. Prawda jest jednak zupełnie inna. Nie jest to tak łatwe, na jakie wygląda. O tym najlepiej wiedzą ci, którzy choć przez chwilę zajmowali się takim biznesem. I choć branża turystyczna przynosi zyski, nie należy do najłatwiejszych, szczególnie pod Tatrami. Tu konkurencja jest bardzo duża, a właściciele musza się mocno nagimnastykować, by zapełnić pokoje.

Ten fakt często wykorzystują turyści, próbujący uzyskać jak najniższe ceny za kwaterę. Wynająć jak najtaniej i jak najbliżej Krupówek - to jedno z założeń, denerwujących górali. Oprócz tego pijackie burdy, a nawet awantury kończące się interwencją policji - oto codzienność prowadzących pensjonaty górali na Podhalu.

W Zakopanem są tylko Krupówki

Wielu gości ma przeświadczenie, że wszystkie domy i pensjonaty w Zakopanym stoją przy Krupówkach. I zawsze o to pytają. Kiedy okazuje się, że odległość jest większa, są oni zdziwieni i pytają, czy to nadal Zakopane. Patrząc analogicznie - przecież nie wszyscy mieszkają na Rynku Głównym w Krakowie. Dopiero tak infantylna argumentacja trafia do turystów.

Inni z kolei chcą mieszkać w Zakopanem, ale przy szlaku do... Morskiego Oka. Nie pomagają tłumaczenia, że górskie szlaki leżą na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego i trzeba do nich dojść, że Morskie Oko leży w zupełnie innej gminie... Najlepiej jakby był pensjonat przy wszystkich szlakach - i na Giewont, i do Morskiego Oka, i do Doliny Kościeliskiej.

Oszustwa na dzieciach

Niejednokrotnie turyści próbują obniżyć koszty pobytu, zaniżając wiek dzieci. W większości kwater na Podhalu dzieci do 2-3 lat nie płacą za pobyt. Jednak zdarzają się goście, którzy naginają to ile się da. Zamiast czterolatka przyjeżdża chłopczyk 6-7 letni. A mama tłumaczy, że się pomyliła. Innym razem mama twierdzi, że chłopiec jest mały jak czterolatek, więc nie powinien płacić więcej. Na propozycję, by spał z rodzicami w jednym łóżku, był foch... Są i tacy, którzy pytają się o zniżkę dla dzieci. Na pytanie, ile ma dziecko lat pada odpowiedź, że... 17 lat.

Zapłaciliśmy - wszystko nam wolno

Kolejne przewinienie to zupełna beztroska gości. To szczególnie irytuje teraz, kiedy ceny za media czyli prąd, opał są wysokie. Dla turystów jest oczywiste, że w pokoju musi być ciepło, bo za to płacą. Niestety, często się zdarza, że termostaty poodkręcają na maksimum, w pokoju 26 stopni i... okno otwarte na oścież, bo jest duszno. Uważają, że gdy płaca to mają prawo wykorzystać wszystko do maksimum. Nie muszą m.in. segregować śmieci, gasić światła w pokoju.

- Skaraniem są ostatnio goście z Półwyspu Arabskiego. Miałam ostatnio takich. Na zewnątrz było 22 stopnia, a im zimno. Jęczeli dwa dni, że zimo, że trzeba włączyć kaloryfery. W końcu im powiedziałam, żeby otworzyli okno, to ciepłe powietrze wleci do środka, pokój się przewietrzy i będzie im się lepiej mieszkało. Na szczęście posłuchali i skończyło się jęczenie, że w środku lata zimno - wspomina pani Antoniny, wynajmująca pokoje w Zakopanem.

Inni nie szanują np. części prywatnej pensjonatu, gdzie mieszka rodzina właściciela. Wychodzą z założenia, że, ponieważ to pensjonat, to wszystkie pokoje są dla nich. Wchodzą do kotłowni, prywatnej pralni. Na nic kartki "Teren prywatny"...

Papier toaletowy - rzecz święta

Zapomniesz dodać papieru toaletowego w pokojach - masz przechlapane, dasz za mało - masz przechlapane, nie dasz dodatkowej rolki - nazwą cię sknerą. Papier toaletowy to absolutna świętość, bez której turyści nie wyobrażają sobie życia. I choćbyś zostawił na wspólnym korytarzu 20 rolek, w 15 minut nie będzie ani jednej.

- Jak nie wiem, czy ci ludzi jedzą ten papier, czy co? Rodzinie z jednym dzieckiem, które przyjechało do mnie na dwie noce, dałem dwie rolki papieru. Choć ich nie zużyli, w komentarzu po pobycie napisali, że dwie rolki na rodzinę to zdecydowanie za mało. Papier toaletowy zaważył na słabej opinii - mówi jeden z wynajmujących z Zakopanego.

Inni dodaje, że gdy na kolejną prośbę o dołożenie papieru poinformował gości, że i jemu się skończył, usłyszał, że jest sknerą, bo nawet zwykłego papieru mu szkoda.

- A tymczasem sami nie ruszą się do sklepu i nie wydadzą paru złotych na papier - mówi inny wynajmujący.

Czemu nie ma jacuzzi???

Wynajmujących irytuje też to, że turyści nie czytają ofert. Potem na miejscu zaczyna się festiwal pretensji o wszystko: "Czemu tak daleko?", "Dlaczego nie serwujecie jedzenia?", "Gdzie jest stół bilardowy?" - rzucają przyjezdni.

- Raz miałem pana, który miał pretensje, że nie ma jacuzzi. A ja się go pytam jakiego jacuzzi? Przecież w ofercie nic takiego nie było. A on mi na to, że w każdy pensjonacie powinno być jacuzzi i koniec - mówi pan Łukasz.

Przyjazd o 7 rano, wyjazd o 19

Krew się gotuje także, gdy turyści chcą się zameldować już o 7 rano, a wymeldować o 19-20.

- Doba hotelowa jest u mnie od godz. 14 do 10, czyli zameldowanie po godz. 14, a wymeldowanie do godz. 10. Wszystko po to, by mieć czas na przygotowanie pokoju dla kolejnych gości. Gdy ktoś chce się zameldować o godz. 7 rano, to oznacza, że jedną dobę wcześniej nie mogę przyjąć gości. Gdy takich turystów informuję, że skoro chce być w Zakopanem o 7 rano, niech przyjedzie dzień wcześniej i się wyśpi, strzela focha, że chcę go naciągnąć - mówi pani Monika, wynajmująca pokoje dla turystów.

Podobnie jest z wymeldowaniem. Zdarza się, że goście w dniu wyjazdu wcale nie chcą opuścić kwater o wyznaczonej porze...

- Zdarzyło się, że o 10 goście jeszcze nie wyszli z pokoju. To postanowiłem zrobić pod drzwiami szum, zacząłem znosić środki, odkurzacz. Po 15 minutach zapukałem, a tam pani w szlafroku i zdziwiona, że ma się już wprowadzić - mówi jeden z wynajmujących.

Mogę przyjechać z psem? Będziemy z nim chodzić na spacery

A potem pies siedzi cały dzień sam w domu, wyje z samotności, a czasami niszczy wyposażenie. Tłumaczenie turystów wygląda tak: "No, ale przecież nie mogliśmy go zabrać na szlak. W Tatry nie wolno wprowadzać zwierząt domowych, nie wiedział pan?".

Wtedy krew u wynajmującego zaczyna się gotować...

Górale to milionerzy

To irytuje żyjących z wynajmu. Zwłaszcza, gdy dzwoni potencjalny klient i targuje się.

"Tak drogo? Zwariowała pani? Nie dziwię się, że wszyscy górale śpią na pieniądzach, jak tyle pieniędzy od zwykłego człowieka chcą" - słyszą wynajmujący w słuchawkach albo czytają w mailach.

- Tacy ludzie nie biorą jednak pod uwagę kosztów utrzymania hotelu, czy pensjonatu i całej załogi takiego obiektu. A szkoda. Może gdyby się nad tym zastanowili, nie mówiliby takich rzeczy - mówi jedna z właścicielek pensjonatu.

Zalany apartament, 10 kilogramów mięsa w zamrażarce

W ostatnich latach szczególnie doskwierają góralom goście z Półwyspu Arabskiego. Choć nieźle można na nich zarobić, roboty przy nich jest więcej niż przy turystach z Polski, czy innych krajów.

W ostatnich tygodniach zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja, że zalany został apartament przez Arabów. Rodzina z Półwyspu Arabskiego wylała wodę na podłogę apartamentu i zapaliła sobie kadzidełka. Drzwi zaś uszczelnili ręcznikami. Twierdzili, że to efekt kąpieli dzieci.

Woda zaczęła przeciekać do innych pomieszczeń i kondygnacji. Właściciel wezwał na miejsce policję i wyrzucił gości. Straty zaś wycenił na 40 tys. zł.

Zmorą po gościach z Półwyspu Arabskiego jest także bałagan z apartamentach. - Na sprzątanie po nich trzeba sobie zarezerwować co najmniej dwa razy tyle czasu co po innych gościach - mówi pani Maria. - Ja miałam wszystko obklejone jakimiś sosami, pod łózkami były łupiny ze słonecznika. Wyglądało to tak, jakby go jedli i po prostu wyrzucali na podłogę. W ogóle nie sprzątali po sobie.

Największym szokiem było, gdy pani Maria otworzyła zamrażarkę. Okazało się, że jest tam ok. 10 kg mięsa. - Napisałam do pana Araba, że zostawił mięso, żeby się po nie wrócił. Odpisał mi krótko, że już go nie potrzebuje - dodaje.

Czemu tu jest ślisko i pod górę?

Równie "kolorowo" jest w sezonie zimowym. Wtedy jeszcze przed zameldowaniem się w pokoju, zaczyna się festiwal pretensji na warunki. "Dlaczego tutaj jest tak ślisko? I jeszcze ten podjazd pod górę. Ja nie wiedziałam, że to będzie tak" - takie stwierdzenia to codzienność.

- Przecież pani jest w górach, w zimie. Nie wiedziała pani, że tutaj jest raz z górki, raz pod górkę? A dlaczego nie ma pani zimowych opon w aucie? Przecież jest zima - odpowiadają kwaterodawcy. Ale to jak grochem ścianę. I tak wszystkiemu winni są górale.

Kilka lat temu podobne pretensje otrzymał Tatrzański Park Narodowy. Za to, że szlaki w Tatrach zimą nie są posypywane czymś szorstkim...

Zobaczcie w galerii, co jeszcze irytuje wynajmujących pokoje dla turystów.

Kolej linowa PKL na Kasprowy Wierch i oczekujący na wjazd turyści

W Zakopanem długa kolejka do kolejki na Kasprowy Wierch ZDJĘCIA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świat żegna Franciszka. Tłumy wiernych na Placu św. Piotra

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kuba Szlęza
W dużej mierze to się zgadza i pewnie wiele innych tematów można podać...natomiast litości, tylu błędów w jednym tekście to dawno nie widziałem!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska