Autor: Marcin Karkosza
Od 1 września, zgodnie ze znowelizowaną ustawą o bezpieczeństwie żywności i żywienia, nie można w szkolnych sklepikach sprzedawać tak zwanego „jedzenia śmieciowego”. Zniknęły chipsy, słodycze, gazowane napoje. Zniknęły drożdżówki i białe pieczywo. Decyzję podjął rząd. Dodajmy, że badania przeprowadzone w 2013 r. wykazały, że w ostatnich klasach szkoły podstawowej nadwagę lub otyłość ma już 28 proc. chłopców i 22 proc.. dziewcząt.
- My tu nic nie oszukujemy - zapewnia Maria Baran, dyrektorka szkoły. - Wystarczy zobaczyć, jaka na przerwie ustawia się kolejka do sklepiku. To najlepsza reklama.
Zmiany nie nastąpiły z dnia na dzień. Już od kilku lat w sklepiku nie było chipsów, coli. W zeszłym uczniowie wypełnili też ankietę na temat tego, co powinno się znaleźć w nowym sklepiku. Większość chciała chrupek kukurydzianych, precli i bułek. Nie wszyscy rodzice byli przekonani do zmian. Najostrzejsza walka dotyczyła drożdżówek. By ich przekonać zorganizowano degustację nowych produktów, jakie miały zastąpić niezdrowe przekąski. A w wakacje postawiono kropkę nad „i”. Uczniowie po powrocie zastali zupełnie nowy, wyremontowany sklepik.
- Dziś jest taki wybór, że nie wiadomo, co brać - mówi Agata Romaldowska-Kubiś, nauczycielka przyrody.- Wszystko wygląda przepysznie. Można zamówić kanapkę z pastą jajeczna, serem, co kto lubi.
Barbara Żak prowadzi sklepik od 17 lat. O 5 rano jest na miejscu, żeby zdążyć wszystko przygotować. -Nie da się inaczej - uśmiecha się. - Wszystko musi być świeżutkie. Na początku oczywiście bałam się zmian, spadku obrotów. Niepotrzebnie.
Co chwilę wymyśla jakieś nowości. Hitem był owoc khaki. Dzieci choćby z ciekawości chciały spróbować. Bo zdrowe wcale nie musi być nudne. - Raz był suszony owoc mango - mówi Julia Czapelska z 5c. - Trochę jak żelka, tylko że zdrowa.
- Ja na przykład nie jadałam za bardzo warzyw ani owoców - przyznaje Ania Kowalska z 6c. - Ale od kiedy są w sklepiku, zaczęłam próbować. No i posmakowały mi.
W sklepiku można kupić ciasteczka owsiane, sałatki owocowe czy choćby bakalie, które uwielbia Igor Cholewiński z 6c. - Jak tylko przychodzę do szkoły, idę do sklepiku - przyznaje. - Bardzo lubię koktajle. Od chipsów i słodyczy już się odzwyczaiłem.
Niestety do konkursy przystąpiły zaledwie cztery krakowskie sklepiki. W większości szkół nadal sprzedawany jest asortyment, którym nie mogą się pochwalić.