Rano jeden z juhasów bacy Andrzeja Zięby wyprowadził na polanę owce i psy, w tym pięcioletnią sukę. Dogorywającego psa zauważyli przechodzący tamtędy turyści. Natychmiast zaalarmowali policję i Tatrzańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Na miejsce wezwany został lekarz weterynarii z Zakopanego.
- Pies był przywiązany w szczerym polu na polanie. Nie miał dostępu do wody, nie miał się także gdzie schować. Zwierzę nie przeżyło. Musiało bardzo cierpieć w tym upale - mówi Maciej Wasylkowski, lekarz weterynarii, który został wezwany do psa.
Tego dnia było na Podhalu bardzo gorąco. Temperatura w słońcu grubo przekraczała 30 stopni. - Wszystko wskazuje na to, że to ofiara upałów i ludzkiej bezmyślności, oczywiście niezamierzonej - mówi Wasylkowski.
Właściciel psa, doświadczony baca Andrzej Zięba, który od dziesiątek lat gazduje w bacówce przy szlaku do Doliny Chochołowskiej, potwierdza, że to jego pies zdechł. - Pies był agresywny. Atakował owce. Musieliśmy go uwiązać, nie mogliśmy go puścić, żeby chodził luzem - mówi Zięba. - Zobaczymy jeszcze na co zdechł, czy na chorobę, czy z braku wody.
Baca oddał zdechłego psa lekarzowi weterynarii, który wykonał sekcję zwłok owczarka. Sprawą zajęła się także zakopiańska policja. Funkcjonariusze pojechali do Doliny Chochołowskiej i zrobili zdjęcia miejsca, gdzie padło zwierzę.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że mogło dojść do znęcania się nad zwierzęciem. Pies prawdopodobnie padł z powodu udaru słonecznego - mówi rzecznik prasowy zakopiańskiej policji podinspektor Kazimierz Pietruch. Równocześnie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła w zakopiańskiej komendzie Beata Czerska z Tatrzańskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
- Postępowanie jest już wszczęte - mówi Beata Czerska. - Zgodnie z polskim prawem wystawianie zwierzęcia na warunki atmosferyczne, które mogą zagrażać jego życiu, jest uznawane za znęcanie się. Pies przecież nie miał dostępu do wody i nie mógł się ochłodzić.
Prawo w takich przypadkach przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności. Andrzej Zięba nie był w stanie jednoznacznie wytłumaczyć, dlaczego pies pozostał na polanie, tym bardziej że wcześniej trzy inne psy zostały sprowadzone do domów. Niewykluczone, że zapomniał o suce i została na hali.
Jak się okazuje, w ciągu ostatnich gorących dni sporo było przypadków, gdy turyści zgłaszali przypadki zwierząt męczących się na upale. - W ostatnią niedzielę, również w Dolinie Chochołowskiej, przy jednej z bacówek, zauważono psa przywiązanego na bardzo krótkim łańcuchu. Zwierzę nie było w stanie się schować w cieniu pod drzewem. Obok zaś siedziała gaździna, która na uwagi turystów, że psu dzieje się krzywda, nic sobie z tego nie robiła - mówi Czerska.
Działacze Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ratowali też krowy i cięta zostawione na upale w Mraźnicy w Zakopanem.
Podobne przypadki można zgłaszać do TTPOnZ pod nr. alarmowym tel. 608 332 100.
Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]
Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!